czwartek, 3 czerwca 2010

Rozżalona.


Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że mój blog niemal osiągnął pierwszy roczek. Nie będzie tortu, nie będzie fanfar, stu lat tez mu nie odśpiewam. Dlaczego?
Idea była taka, że piszę bloga dla siebie. Taki pamiętnik, który jednak nie zahacza o najbardziej intymne sprawy. Żeby coś z siebie wyrzucić, żeby było lżej. No cóż, nie pierwszy raz się oszukiwałam…
Teraz patrzę na statystyki, czekam na komentarze, które jednak niemal się nie pojawiają albo pojawiają się sporadycznie. Statystyki są niemal żadne. W dniu opublikowania postu jakieś 15, 20 wejść. Żenada. Ja wiem, że nie potrafię się reklamować, że chociaż jestem zapisana i na blipie, i na facebook’u, to jednak nie mam zbyt wielu znajomych, nie poruszam się na tych portalach jak ryba w wodzie. Być może gdybym miała parcie to wyniki byłyby lepsze. Ale nie mam, nie umiem…
Tak, wiem, sama powinnam poprawić nieco swoje wyniki blogowe. Nie mam czasu pisać za często, a i życie nie daje zbyt wielu ciekawych tematów. Nie da się jednak ukryć, że to tylko wymówki. Znam inne blogi, w których posty pojawiają się rzadko, a komentarzy mają od zarypania. Właściciel przynajmniej wie, że ktoś go czyta, ktoś reaguje. A może ten mój blog taki nieciekawy, że nie warto…
W każdym razie wszystko wskazuje na to, że chyba zrezygnuję. Mogłabym pisac posty częściej, ale czy to coś zmieni? Raczej nie. Mam siedem osób, które mój blog obserwuje, z czego jedna z nich to mój mąż, więc się nie liczy, jeden obserwator dodał mnie na zasadzie uprzejmości, a dwie osoby to moi znajomi. Czyli w sumie mam trójkę naprawdę zdeklarowanych „czytaczy”. Coś mi się widzi, że po roku to nieco za mało.
 No i oczywiście dochodzę do sedna sprawy – już nie będę się oszukiwać, wszystko zależy od Was, moi drodzy. Wiem, że wiele wymagam, że większość z czytających ma w nosie mój blog, tyle jest ich w sieci, że zniknięcia mojego nikt nie zauważy. Wiem, że niektórzy wejdą raz i ani razu więcej. Wiem, a jednak na Waszych barkach pozostawiam decyzję czy te zapiski mają jeszcze jakiś sens. Czekam na wynik statystyk. Jeśli chodzi o komentarze to ewentualnie mile widziane będą sugestie w tematach przyszłych postów, zmianie czegoś, poprawienia albo innych pomysłów.

4 komentarze:

  1. Hey,

    uśmiechnij się!

    Zapisałam się jako fanka niedawno i w miarę wolnego czasu podczytuję wcześniejsze wpisy. Czemu się martwisz, że masz mało wpisów? Może mało, ale za to kulturalne :)))

    Jesteś fajną, ciekawą dziewczyną, jesteś kimś, kto zaistniał dzięki temu, że pisze, a liczba komentarzy nie musi być tego wyznacznikiem.

    I rozumiem, jakie frustracje przechodzisz będąc młodą matką... Przechodziłam przez to trzy razy, choć za trzecim z większą pomocą. Ale to już temat na dłuższą opowieść :)

    Pozdrawiam,
    anulla

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czytam Twojego bloga i bardzo mi się podoba to co piszesz, bo wydaje się zawsze bardzo szczere, ciekawe, czasem z przymrużeniem oka i lekkie, a do tego poruszasz ważne tematy nie tylko dla publiczności, ale jak widać dla siebie.
    Mam link na jednym ze swoich (ukrytym co prawda;/) blogów. Ale faktycznie zapomniałam dodać do obserwowanych. Już to naprawiam :)
    Pozdrawiam Aastridd.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj :)) Nie martw się takimi rzeczami jak statystyki. Wszystko zależy od rodzaju bloga - ja Twój lubię poczytać, choć jest osobisty i myślę, że lepiej tak, niż mieć tysiące czytelników, którzy przychodzą i wychodzą. Gratuluję roczku i ani się waż czegokolwiek kasować :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi sie twój blog masz fajne zdjęcia i wgl . ;)
    Jeśli masz chwilkę wolnego czasu to zapraszam na mojego bloga www.opisowa-kraina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń