niedziela, 8 kwietnia 2012

Śpiewać (po angielsku) każdy może?


Czasami tak sobie myślę, że angielski to naprawdę jest najłatwiejszy język na świecie i doprawdy nie wiem, dlaczego moi uczniowie zdają się nie zgadzać z tą teorią. Bo tak właśnie ostatnio oglądałam X Factor i zastanawiałam się, tylko ja tak mam, czy innych też uszy bolą.  Ja wiem, że piosenki amerykańskich wykonawców są u nas najbardziej popularne, ale może trzeba by było przerzucić się na repertuar włoski, niemiecki, czy chociażby nasz własny, polski. A skąd takie przemyślenia?
Ano stąd, że ci ludzie równie często, co nie znają angielskiego, nie wiedzą, o czym śpiewają. Nawet jeśli jakoś im tam to idzie, to wydaje im się, że jak zapomnieli jakiegoś słówka i zmienią je na inne albo zamruczą coś niezrozumiale, to będzie w sam raz, i tak nikt się nie zorientuje, i przecież główny wykonawca też mruczał tak, że nie dało się go zrozumieć. Do czego piję? Niegdyś wykonanie Californication, a ostatnio Man in the Mirror, z litości przemilczę nazwiska wykonawców.
Że już nie wspomnę o tych, którym naprawdę wydaje się, że jak coś zamruczą to już wystarczy i świetnie im idzie po angielsku. Wymiatają po prostu. I nie mówię tu o etapie, gdzie uczestnicy zmuszani są do zaśpiewania jednaj konkretnej piosenki i nikogo nie obchodzi, że on czy ona angielskiego nie zna. Mówię tutaj o eliminacjach, gdzie każdy śpiewa, co tylko zechce. I nawet wtedy rzuca się na tekst, którego nie zna, nie rozumie albo nie potrafi zaśpiewać.
Nie powiem, sama śpiewałam (jeśli tak można to szumnie nazwać :) ) piosenki Enrique Iglesiasa, mimo że hiszpańskiego znam tyle, co nic... tyle że śpiewałam je pod prysznicem. I to bynajmniej nie tylko dlatego, że nie mam na tyle dobrego głosu, żeby produkować się na wizji, ale również dlatego, że w życiu nie śpiewałabym czegoś, czego po prostu zaśpiewać nie potrafię, bo nie znam języka. Jakkolwiek dobra mogę być z wymową, to nadal jest język, z którym nie miałam do czynienia. I nie, nie uważam, że nauka w podstawówce, gimnazjum czy nawet liceum upoważnia kogokolwiek do twierdzenia, że angielski zna. Bo pracuję w szkole i widzę, jak to wygląda w praktyce. To tak, jakbym po tych kilku tygodniach chińskiego (a uczę się go naprawdę rzetelnie) zaczęła śpiewać po chińsku, bo przecież jak czegoś nie jestem pewna, to sobie tu i tam zamruczę. Szaleństwo!
Drugą stroną medalu jest zmuszanie do śpiewania po angielsku osób, którzy języka nie znają i wcale nie mają takich aspiracji, żeby po angielsku śpiewać. Mówię tutaj o poprzedniej edycji i pewnej pani (nie pamiętam nazwiska), której uparcie dawano do zaśpiewania piosenki angielskie, których nie potrafiła i tak naprawdę nie chciała śpiewać. Efekt? Mimo świetnego głosu, słuchać jej się nie dało. Jednak gdy tylko ulitowano się nad nią i dano jej polski repertuar, pani zabłysła. Niestety, za późno, wypadła z programu, prawdopodobnie dlatego, że ludzie nie mogli już dłużej słuchać, jak pani się poci. A przecież żyjemy w Polsce i nie każdy ma ambicje takie jak na przykład Doda, żeby robić karierę za granicą.
I nie wiem, kto uczestnikom ten repertuar układa i narzuca, ale apeluję, żeby mierzyć siły na zamiary i nie katować uczestników ani słuchaczy (poniekąd też widzów) tymi wspaniałymi niedoróbami. Kto potrafi i chce – proszę bardzo, bo są tam naprawdę ludzie, którzy umieją i nie mamroczą totalnych bzdur. Reszta niech śpiewa po polsku albo w innym języku, który zna. Przecież branża muzyczna jest zróżnicowana i można dobrać dla każdego coś miłego.

2 komentarze:

  1. Nie jestes jedyna. Ja wprawdzie angielskiego nie ucze i nie aspiruje do tego zeby byc uwazana za wybitna w tym jezyku. Ale az mnie trzacha, jak slysze czasem kanciasta wymowe, czy wymyslanie tekstu. Po co? Naprawde, po co? Przeciez jak nie znasz jezyka kobieto, czy mezczyzno, to i tak nikt Cie nie "odkryje", a jak Cie usyszy z tym lamanym tekstem, to tym bardziej nie zatrudni. Z drugiej strony, swietnym przykladem jest Joasia Kulig w filmie "Sponsoring". Ja sie tam na francukim nie znam, ale podobno mowi super, jak na osobe ktora sie tekstu uczyla "ze sluchu".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można mieć świetny słuch i nauczyć się tekstu tak, żeby wyglądało, że się zna ten język (ja tak mam prawie ze wszystkimi językami - nie rozumiem, ale potrafię przeczytać, jeżeli poznam podstawowe zasady wymowy, jakaś taka dziwna umiejętność). Problem w tym, że nie wszyscy tak mają. Tak naprawdę tą zdolność ma niewielu ludzi albo niewielu tylko przykłada się do zrobienia czegoś dobrze, a nie byle jak. I właśnie o tą bylejakość mi chodzi. Skoro nie potrafisz zrobić tego świetnie, żeby ludzie, którzy się na tym znają mogli się nabrać, to nie zabieraj się do tego w ogóle.

      Usuń