sobota, 27 kwietnia 2013

Szkolenie.


W związku z nadejściem sezonu na egzaminy (te szóstoklasisty, gimnazjalne i maturalne), mam w końcu nieco więcej czasu, żeby spłodzić choć jedną notkę. Notka będzie z gatunku zgryźliwych, bo nieco jadu się nazbierało, ale w najbliższym czasie planuję wpis podnoszący na duchu, żeby ktoś nie pomyślał, że dzisiejsza szkoła to samo dno, bo tak nie jest... przynajmniej nie do końca.
Ale ad rem. Otóż miałam ostatnio jedyną w swoim rodzaju okazję (nic to, że po raz piąty) uczestniczyć w szkoleniu na temat wielorakiej inteligencji. Żeby być dokładnym – było o podziale na pólkule mózgu, wielorakiej inteligencji i rodzajach temperamentu. Trzy elementy diagnostyczne, dzięki którym dzieciom będzie łatwiej się uczyć, a nam łatwiej nauczać. Tak to wygląda w teorii.
W praktyce jest już mniej różowo. Półkule mózgowe są dwie. Typów inteligencji siedem. Temperamentów trzy. Wszystko to według aktualnych badań, a zmienia się to jak w kalejdoskopie, więc wkrótce mogę mieć kolejne szkolenie. Jeśli połączyć to wszystko wychodzi... nie wiem ile, bo matematyczka ze mnie żadna, ale możliwości połączeń jest sporo. Może być introwertyk z inteligencją lingwistyczną i dominującą lewą półkulą albo ekstrawertyk kinestetyk z dominującą prawą półkulą, etc. Jakby ktoś chciał wiedzieć – ja jestem introwertykiem wzrokowcem bez dominacji półkul. Oczywiście w każdym teście wychodzi mi co innego, ale kto by zwracał na to uwagę. Testy są święte i jednoznaczne, to tylko ja oszukuję.
No i weźmy sobie teraz zdiagnozowaną klasę, w której występują niemal wszystkie typy. Cudownie. Tutaj właśnie powinno załączyć mi się klonowanie, bo innej możliwości nie ma. No i oczywiście każdego ucznia mam traktować indywidualnie i uświadamiać go, że nie jest gorszy, tylko ma inny typ inteligencji. Ponadto każdemu powinnam pomagać w tym, w czym potrzebuje pomocy, bo inaczej wszystko postrzega introwertyk słuchowiec, a inaczej ekstrawerty kinestetyk. Wspaniale.
Ja tam nie wiem, ja za prosta jestem na te wszystkie nauki i na tych geniuszy. Ja wiem, że jak miałam się nauczyć to siadałam i się uczyłam. Jak się nauczyłam, to dostawałam w miarę odpowiedni stopień, a jak nie, to była bania. Nikt mnie nie pytał, czy jestem introwerykiem, czy mam inteligencję interpersonalną, czy jestem lewo- czy prawopółkulowa. I to działało. Teraz rzekomo nie działa.
No i teraz powiem coś, za co powinnam dostać Nobla, jeśli jest choć cień sprawiedliwości na tym świecie. UCZNIOWIE SIĘ NIE UCZĄ. Oczywiście nie wszyscy. Znam wielu, którzy ewidentnie pracują w domu i przychodzą na lekcje przygotowani. Ich nie trzeba diagnozować, mówić im, jaki rodzaj inteligencji posiadają, którą półkulą pracują. Większość jednak (w moje szkole) nie przywiązuje żadnej wagi do nauki w domu. Nie odrabiają pracy domowej (którą jakiś „geniusz” uznał kiedyś za łamanie prawa), nie zaglądają do podręczników, zeszytów, nie poświęcają czasu na przejrzenie notatek (których zresztą wielokrotnie nie posiadają).
Nie twierdzę, że wszystko ma być tak, jak kiedyś tylko dlatego, że ja mam taki kaprys. Uważam po prostu, że za wiele rzeczy zrzuciliśmy na nauczycieli, zwalniając tym samym uczniów z jakiejkolwiek odpowiedzialności za naukę. Kiedyś mówiło się, że skoro uczeń dostal jedynkę, to się nie nauczył. Teraz panuje przekonanie, że skoro uczeń dostał jedynkę, to coś jest nie tak z nauczycielem...

2 komentarze:

  1. Sądzę, że to przez tych nauczycieli, którzy serio wszystko zlewają i potem "lepsi" muszą jeździć na takie szkolenia. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też, ale takie szkolenia są po prostu musem i normą. Bo mamy być przeszkoleni, profesjonalni itd. Szkoda tylko, że nikt nie patrzy na to, czy nam to rzeczywiście realnie pomaga i czy nam się to na coś przyda. Nikt też nie myśli kategoriami "to wina uczniów", przynajmniej częściowo. Nie twierdzę, że wszyscy nauczyciele są wspaniali, a wszyscy uczniowie to nieroby (czasem bywa na odwrót), ale niestety wielu uczniów zrobiło się strasznie roszczeniowych, nie posiadając jednocześnie choćby deczka wiedzy. "I tak mnie przepuszczą" - to jest ich dewiza, a czasami nauczyciel ulega, bo inaczej zostaje nazwany złym i niekompetentnym nauczycielem, skoro nie potrafił go nauczyć. To właśnie jest chore.

      Usuń