czwartek, 1 lipca 2010

Debata.


Nie, nie będę pisała, kto wygrał, kto był lepszy, kto siedział prosto, a kto trzymał ręce na podołku, ponieważ głowę zaprząta mi o wiele ważniejsza sprawa. Przez cały czas niedzielnej  „debaty” zastanawiałam się, czy to ja nie rozumiem tego słowa (no niby człowiek wykształcony, znaczy wykształciuch, ale nigdy nic nie wiadomo), czy też jednak w TV nie zachodzi debata. W związku z wynikłymi wątpliwościami jako żywo rzuciłam się do komputera sprawdzić w słowniku (papierowego nie mam pod ręką). I oto co następuje…
Debata (także: obrady) – dyskusja o sformalizowanej formie, wymiana poglądów na dany temat, najczęściej w większym gronie osób, np. na zebraniu, posiedzeniu, zgromadzeniu, zjeździe. Dyskusja ta dotyczy wyboru najlepszego rozwiązania omawianego problemu lub sprawy (http://pl.wikipedia.org/wiki/Debata). Poważna i długa dyskusja na ważny temat. (http://sjp.pwn.pl/szukaj/debata). Dyskusja (zwł. publiczna, np. parlamentarna), dysputa, rozprawa, debatowanie, obradowanie, radzenie. Etym. - fr. débat 'jw.' z débattre 'obradować' (http://www.slownik-online.pl/kopalinski/64E6915961953B82412565B70038B163.php).
Jak to się ma do tego, co działo się w niedzielę o 20.00 na kilku kanałach telewizyjnych to ja nigdy nie zgadnę. Panowie ani nie dyskutowali, ani nie wymieniali poglądów, ani nie  obradowali. Kiedy tylko próbowali wejść w jakieś dyskusje, byli natychmiast uciszani i strofowani. Jeśli moja wrodzona inteligencja mnie nie myli to zadawanie pytań i odpowiadanie na nie nazywa się zwyczajowo wywiadem, nawet jeśli takowy dotyczy więcej niż jednej osoby, a każda z tych osób przedstawia zgoła inne poglądy. Dlaczego więc nazywa się to debatą, a nie wywiadem?
Pomyślałam, że może środowa debata będzie bardziej przypominać tę z definicji, ale jak zwykle srogo się zawiodłam. Ta sama formuła, te same słowa, to samo gadanie. Bla bla bla… Oczywiście nie zmieniłam zdania co do tego, na kogo będę głosować, chociaż w tej chwili wybieram już tylko mniejsze zło (żeby nie było wątpliwości, mniejsze zło ma tu postać Komorowskiego). Jednak nie tyle chodzi tu o treśc, ile właśnie o formę. Debata to powinna być debata, a nie odpowiadanie na pytania. Smutne.

15 komentarzy:

  1. Dwa fakty:

    1) Pojęcie "wykształciuch" nie oznacza człowieka wykształconego. Słowo to (cytuję za Wikipedią) "w języku polskim stworzone zostało przez Romana Zimanda jako tłumaczenie rosyjskiego pojęcia 'obrazowańszczina' wymyślonego przez Aleksandra Sołżenicyna. Określa ono ludzi, który zdobyli formalne wykształcenie, ale nie są w stanie sprostać ideałom inteligenckiego powołania.

    2) Niedzielna debata miała być debatą prawdziwą, niestety sztab Bronisława Komorowskiego wycofał się w ostatniej chwili z ustaleń. Wczorajszej jeszcze nie widziałem, to się nie wypowiadam, ponoć było inaczej.

    I jedno pytanie:

    3) Możesz rozwinąć, na czym miałoby polegać to mniejsze zło? Albo na czym zło większe?

    OdpowiedzUsuń
  2. 1) W takim razie nieco jednak do tego opisu pasuję:)
    2) Niedzielna "debata", o ile wiem, miała polegać na wzajemnym zadawaniu sobie pytań przez kandydatów. To nadal nie jest polemika, a odpowiadanie na pytania, prawdopodobnie wredne z obu stron. Też bym się nie zgodziła. W środę było tak samo jak w niedzielę.
    3) Większe zło: wybrać człowieka, który z wyglądu jest mało reprezentacyjny, nie zna słów hymnu własnego państwa, a za pierwszą damę ma kota. Ponadto zamiast pracować Z rządem będzie działał PRZECIWKO niemu. Nie mam żadnych złudzeń, że ten pan się zmienił i że nie będzie srał rządowi Platformy jak tylko się da. Nie pasuje mi taka wizja państwa. W razie czego uprzedzam pytanie: tak, monopolistyczna wizja podoba mi się zdecydowanie bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. 1) A to ja przepraszam.
    2) Myślę, że zadawanie pytań i odpowiadanie na nie jest zbliżone do pojęcia debaty jako wymiany poglądów. Dlaczego "też byś się nie zgodziła" nie rozumiem.
    3) Mało reprezentacyjny wygląd, powiadasz... No cóż, to tu na pewno mamy jakiegoś kretyna:

    http://0.tqn.com/d/physics/1/0/C/0/-/-/Einstein_tongue.jpg

    A ten to już w ogóle musi być jakimś żenującym matołem:

    http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/eb/Stephen_Hawking.StarChild.jpg

    Co do gaf (jak pomyłka przy śpiewaniu hymnu), to wolę śmiesznostki językowe Kaczyńskiego od wpadek Komorowskiego, jednoznacznie świadczących, że Drogi Bronisław kiepsko się orientuje w realiach ekonomicznych czy geopolitycznych.

    Co do pierwszej damy, wolę kota od kaszalota. Poza tym, jak powiada irlandzkie przysłowie, "beware of people who dislike cats".

    Co do pracy "z rządem", to nie jest rola prezydenta. Prezydent ma pracować dla Polski. Sformułowania "srał, jak tylko się da" nie rozumiem i proszę o objaśnienie.

    "Monopolistyczna wizja państwa podoba mi się zdecydowanie bardziej" - jak już ma być totalitaryzm, to jednak wolę oświecony.

    Oj, zapowiada się na dłuższą dyskusję. A w międzyczasie niedziela rozstrzygnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety musze swoją wypowiedź podzielić na dwie części.
    1) Przez większość czasu to słowo było używane niezgodnie z jego definicją (całkiem jak debata). Co do swojego wykształcenia doratsającego do mojej wiedzy to ciężko mi się wypowiadać. Mam wiele dziur w głowie, których nie chce mi się wypełniać (ignorancja się kłania), więc chyba jednak pasuję do tej definicji.
    2) Zadawanie pytań i odpowiadanie to nadal tylko zadawanie pytań i odpowiadanie. Nie ma tu żadnej wymiany poglądów, żadnej dyskusji. Nie zgodziłabym się, bo wyciąganie brudów i odpowiadanie na pytania poniżej pasa są poniżej mojej godności, a tak właśnie by to wyglądało z obu stron. Wyciągnięto by takiego dziadka z Wermachtu i teraz wytłumacz się człowieku w 2 minuty. Nie ma szans, nie zgodziłabym się.
    3) a) Nigdy nie twierdziłam, że Kaczyński to kretyn czy matoł, tylko że wygląda mało reprezentacyjnie jak na prezydenta.
    b) Ani Einstein, ani Hawking nie są osobami publicznymi, więc ich miny niewiele mnie obchodzą. Ponadto Einstein miał całkiem sympatyczną twarz, kiedy nie robił min. To samo tyczy się Hawkinga, który wygląda jak wygląda głównie ze względu na kalectwo. O ile się orientuję Kaczyński nie ma żadnych ułomności. Tak więc wybacz, ale porównanie akurat tych trzech panów Ci się nie udało.

    Pomylenie słów hymnu własnego państwa to nie GAFA, na litośc boską!!! To żenada, wstyd, tragedia, nie wiem co jeszcze. Wszystko tylko nie gafa. Od małego uczą słów hymnu, znam je jak tabliczkę mnożenia, obudzona w nocy jestem w stanie śpiewać. A ktoś, kto mieni się wielkim patriotą, chce być głową państwa, nie zna słów. Hańba.

    A kto powiedział, że Komorowski nie lubi kotów? Ja jednak wolę kaszalota. Może dlatego, że sama zbyt reprezentacyjna nie jestem. Ponadto ś.p. pani Kaczyńska też do piękności nie należała, ale twarz miała sympatyczną, więc nikomu, włącznie ze mną, nie przeszkadzało jak wygląda. O Kaczyńskim nie mogę tego powiedzieć, że tak już przejdę tylko do Jarosława. Jego wyraz twarzy, jego mimika nie są sympatyczne, są zacięte. Ponadto bełkocze, jakby mu się ust nie chciało otwierać (chociaż to akurat ostatnio się poprawiło).

    Prezydent ma pracować DLA POLSKI Z RZĄDEM. Sranie jak tylko się da to właśnie wetowanie ustaw dla samego wetowania, robienie na złość. W ten sposób do niczego nie dojdziemy, a jestem pewna, że takie działania nastąpią, jak tylko Kaczyński zostanie prezydentem.

    Sugerujesz, że Lepper, Giertych i Kaczyńscy (dawna koalicja i również monopol) to oświecony totalitaryzm? No cóż… Jeśli to ma być oświecenie, to ja wolę pozostać w mrokach.

    OdpowiedzUsuń
  5. 1) Było używane niezgodnie z definicją... przez ludzi popierających pana, na którego głosowałaś.

    2) Starcie przedwyborcze kandydatów zwykło się nazywać debatą. W znaczeniu, jak rozumiem, właśnie wymiany poglądów - ale w sensie dzielenia się nimi, a nie przekonywania przeciwnika. Wiadomo, że nie jego przekonujemy, a wyborców. BTW, dziadka z Wermachtu, o czym mało kto pamięta, wyciągnęła jedna z gazet zaprzyjaźnionych z... PO. Najbardziej chamskie komentarze tej kampanii to natomiast Bartoszewski, Tusk i Komorowski... więc chyba nie mają się czego bać.

    3) a) A ja twierdzę, że wygląd ma tu najmniejsze znaczenie.
    b) Chodziło mi o ocenianie ludzi po wyglądzie - i tylko o to.

    4) Pomyłka jak pomyłka - w zdenerwowaniu nie takie się zdarzają. Jestem pewien, że akurat Kaczyński te słowa świetnie zna - tyle że jego problemy z wymową sprawiają, że w sytuacjach stresujących przejęzycza się czasem. BTW, ile zwrotek hymnu potrafisz zaśpiewać z pamięci? Hańba? Cóż, chyba dewaluujesz to pojęcie. Jak nazwiesz zatem kupowanie głosów poparcia przez sztabowców Komorowskiego?

    5) Na pewno jego sztab nie lubi (vide wypowiedź Bartoszewskiego), on zaś się od tego nie odciął... no cóż. Co do kaszalota... to ma ten wygląd znaczenie czy nie? Zdecyduj się.

    6) Kaczyński zacięty? Mało go chyba oglądasz. Ja w tej kampanii wielokrotnie widziałem go uśmiechniętego. Ma szczery uśmiech. Że bełkocze to fakt, sam nieraz mówiłem, że powinien pracować nad wymową. Trochę popracował, ale za mało. Ale - znów - w pełnienii funkcji prezydenta to nie przeszkadza.

    7) Możesz mi wskazać fragment konstytucji, który o tym mówi? Póki co, będę się upierał, że dobry prezydent ma dobre ustawy zatwierdzać, a złe wetować. Proszę też o przykład ustawy zawetowanej na złość przez śp. Lecha.

    8) Niczego takiego nie sugerowałem. Nie wkładaj mi w klawiaturę słów nienapisanych. Po prostu jako zwolennik monarchii uważam, że mądry władca absolutny jest lepszy od demokratycznie wybranych osłów. No ale właśnie, mądry. Ani Lepper i Giertych monopolu nie mieli (ani Kaczyński - właśnie dlatego, że miał owych nieszczęsnych koalicjantów), ani też nie były to rządy oświecone (mogłyby być, gdyby wzięto najlepszych ludzi z PiS i PO... tyle że PO to uniemożliwiła).

    OdpowiedzUsuń
  6. 1) Nie będę się upierać, ale jakoś słyszałam to określenie niewłaściwie użyte w zupełnie innych ustach...
    2) Fakt, ludzie popierający Komorowskiego przegięli tym razem i też byłam zniesmaczona, ale po tym wszystkim co słyszałam z ust popleczników panów Kaczynskich to mały pikuś.
    3) Wygląd się liczy. Nie trzeba być misterem świata, ale sympatyczna twarz ma znaczenie. Ja nie oceniam Kaczyńskiego po wyglądzie, nadal twierdzę tylko, że jest za mało reprezentacyjny.
    4) Nie słyszałam o kupowaniu głosów, więc nie mogę się na ten temat wypowiadać. Ile zwrotek...? Pewnie tak ze trzy, ale on refren sknocił, a to już przesada.
    5) Patrz punkt 3.
    6) Ja też go w tej kampanii widziałam i miał twarz poważną, zaciętą, kamienną. I nie mów mi, że to z powodu żałoby... Uśmiechniętego widziałam go chyba ze dwa razy.
    7) A kto powiedział, że tak jest w konstytucji??? Tak nakazuje logika.
    8) PO też nie ma monopolu, bo jest w koalicji z PSL-em. Można by się kłócić, czy koalicję uniemożliwiło PO czy PiS.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po dzisiejszych wypowiedziach Pierwszego Penisa III RP nie mam siły się rozwodzić...

    1) Cytat proszę. Albo chociaż kontekst i osobę.
    2) Cytaty poproszę.
    3) Nie oceniasz po wyglądzie, ale uważasz, że jest mało reprezentacyjny. Logiko, żegnaj! Miło było.
    4) a) No mi proponowano, więc mogę.
    b) Są 4 zwrotki. Czyli nie znasz hymnu, CBDO.
    6) Mało go zatem oglądałaś.
    7) Prezydent ma być posłuszny woli wyborców, dobru Państwa i Konstytucji. Logikę można rozumieć różnie... patrz punkt 3.
    8) To tylko jeden koalicjant i to dość swoisty. Poza tym jakoś nie widziałem totalitarnych zapędów PiS przed objęciem władzy. PO - owszem - choćby ich poglądy nt. wolności Internetu.

    Ja tam z faktami się kłócić nie zamierzam.

    OdpowiedzUsuń
  8. 1) Przeceniasz moją pamięć. Wiem, że słyszałam, ale takich szczegółów to ja nie pamiętam.
    2) Dziadki z Wermachtu, małpa w czerwonym, spieprzaj dziadu...
    3) Nie oceniam PO WYGLĄDZIE, oceniam wygląd. To zasadnicza różnica. Nie mówię, że Kaczyński jest głupi, bo wygląda jak wygląda, tylko że jest mało reprezantacyjny. Tak jak na przykład: Brad Pitt jest przystojny, ale nie uważam go przez to za inteligenta ani za dupka. Już rozumiesz różnicę?
    4) To mógł być przypadek, jednostkowy wygłup, nie można oceniać po jednym dupku, który chce kupić głosy. Ja się z tym nie spotkałam, żaden inny z moich znajomych również. Nie mówię, że są 3 zwrotki hymnu, tylko że tyle potrafiłabym zaśpiewać (odpowiadam na Twoje pytanie "BTW, ile zwrotek hymnu potrafisz zaśpiewać z pamięci?") Sprawdzaj poprzednie wątki, to się nie pogubisz :)
    6) Mało, bo mało go było.
    7) Logika to logika, punkt 3 wyjaśniny, przemyśl to jeszcze raz.
    8) Osłabiłeś mnie...

    OdpowiedzUsuń
  9. 1) Ja pamiętam (no, na 90%), że pierwszy użył tego sformułowania Dorn, w kontekście jak najbardziej prawidłowym.

    2) Dziadek z Wermachtu to nie PiS. Małpa w czerwonym - wpadka, ale nie na oficjalnym forum, ino mikrofon wyłapał, agresji w tym zero, w dodatku Kaczyński za to przeprosił. Spieprzaj dziadu - primo, nie "spieprzaj dziadu", tylko "spieprzaj pan", secundo - tak samo bym zareagował, zaatakowany przez nachalnego pijanego menela. Rozumiem, że Ty podyskutowałabyś z nim o filozofii...

    3) Na podstawie wyglądu oceniasz zdolność do sprawowania urzędu. Nie odwracaj Alika ogonem.

    4) Czyli jak Staś źle śpiewać hymn to jest hańba, ale jak Kali kupować głosy, to jest wygłup. To nie żaden "jeden dupek", a związany z PO członek władz osiedla (i nie tylko, zdaje się).

    Nie potrafiłabyś, znaczy nie znasz. CBDO. W niczym się nie pogubiłem.

    6) No cóż, ja widziałem wiele uśmiechów. Może po prostu lubię oglądać Kaczki.

    7) W sensie co mam przemyśleć?

    8) Powaliła mnie siła Twoich argumentów ;-).

    OdpowiedzUsuń
  10. 1) Nie kłócę się, aż tak dobrej pamięci nie mam.
    2) "Spieprzaj dziadu" też było, właśnie po "spieprzaj pan". Nie zareagowałabym wcale. Czyli jak PiS mówi "małpa w czerwonym" to nie jest obraźliwe i nie ma w tym agresji, a jak PO obraża to jest obraźliwe... Coś mi to przypomina, czytałam wczoraj wywiad z Wildsteinem, ta sama logika (jak PiS przejmował telewizję to było dobre przejęcie, a jak PO to złe, tak pokrótce stwierdził ww. pan, oczywiście parafrazuję jego wypowiedź). Smutne.
    3) Ale nie charakter, a to właśnie próbowałeś mi zarzucić. Chcesz w takim razie powiedzieć, że zatrudniłbyś trędowatego do kontaktów z klientami w Twojej, załóżmy, firmie, bo przecież wygląd nie ma znaczenia... Jakoś wątpię.
    4) Nie potrafiłabym zaśpiewać wszystkich zwrotek i wcale bym nie próbowała, bo wiem, że nie umiem. Ale on zawalił REFREN!!! Naprawdę nie widzisz różnicy? Skoro nie umie, niech się nie wyrywa.
    A członek władz osiedla nie może być dupkiem? Oczywiście, że kupowanie głosów jest hańbą (nigdzie nie pisałam, że nie jest), ale jak już mówiłam, ani ja, ani nikt z mojego otoczenia nie spotkał się z kupowaniem głosów, więc nie jest to takie nagminne.
    I nie pisz w jednym zdaniu o hymnie i przekupstwie, bo to się ma nijak do siebie.
    6) Może.
    7) Tę sprawę z logiką, którą można różnie rozumieć. Oczywiście, że "Prezydent ma być posłuszny woli wyborców, dobru Państwa i Konstytucji", ale współpraca z rządem chyba nie zaszkodzi. W każdym razie ja uważam, że współpraca jest równie ważna co pozostałe punkty, wymienione przez Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  11. 3) No dobrze, może nie trędowatego, bo to jednak choroba, ale wyjątkowo brzydkiego albo kogoś z tatuażami, na przykład takimi http://nicalbonic.blox.pl/resource/00032290.jpg
    Wygląd ma znaczenie, jakkolwiek byśmy chcieli przed tym uciec, ale nie przy ocenianiu ludzkich charakterów (być może ten pan jest bardzo sympatyczny), ale przy ich wyborze do czegoś. Dlatego nikt nie chciał mnie zatrudnić jako kelnerki, kiedy swego czasu szukałam takiej pracy (nie oszukujmy się, pięknością nie grzeszę, a niemal wszystkie kelnerki to laleczki).

    OdpowiedzUsuń
  12. 2) Poszukałem w necie i masz rację - było i jedno, i drugie. Szkoda, że to, co jest dostępne, jest pocięte i nie widać, na co Lech tak zareagował.

    I tu chciałem szerzej napisać o ludzkich - męskich zwłaszcza - reakcjach w różnych sytuacjach... ale doszedłem do wniosku, że pieprzyć to.

    Guzik mnie obchodzi, co polityk robi w sytuacjach prywatnych, tak jak guzik mnie obchodzi, z kim sypia. Wyjątkiem jest sytuacja, gdzie co innego deklaruje publicznie, co innego robi prywatnie, jak w "Jesus He Knows Me" Collinsa. Poza takimi ekstremalnymi przypadkami oceniam go przez pryzmat jego działalności politycznej.

    Wypowiedzi Gasipiesa i innych żenujących kreatur tego pokroju padały publicznie, na partyjnych imprezach, w świetle reflektorów. Nijak się to ma do oganiania się od agresywnego dupka czy szeptanego komentarza.

    Co do Wildsteina zaś, to przypominam, że PiS obsadzał stanowisko prezesa TVP dwa razy, Wildsteinem właśnie i Urbańskim. O ile ta druga decyzja była do bólu durna i wynikała z popłochu, o tyle pierwsza z upartyjnieniem nie miała nic wspólnego. Na litość, Bronka (nie tego Bronka) zastąpili Urbańskim właśnie dlatego, że był apolityczny!

    A teraz popatrz sobie, co robi w TVP PO.

    3) Oceniasz jego zdolność do sprawowania urzędu przez pryzmat wyglądu. A wybory prezydenta to nie wybory miss. Churchill był brzydką pokraką. Piłsudski klął tak, że "spieprzaj dziadu" przy jego tekstach to Wersal. Historia jednak jakoś nie za to ich oceniła.

    Trędowatego bym nie zatrudnił, jako że etiologia tej choroby jest słabo zbadana i po prostu obawiałbym się zarażenia klientów. A gościa z tatuażami? Jeśli wykazałby się umiejętnościami adekwatnymi do stanowiska - oczywiście, że tak! Myślę, że jego wygląd mógłby przyciągnąć klientów. Warunek - zdolnosci interpersonalne musiałby mieć wybitne.

    Kiepsko trafiłaś - całe życie spotykam się z kretynami, którzy niesprawiedliwie oceniają mnie po wyglądzie. Ostatnio - w zeszłym tygodniu w Ikei, co skończyło się straszliwą awanturą i skargą. Dlatego też nie zrobiłbym podobnego świństwa komuś innemu.

    4) Zwalił refren, bo te złożenia "polskiej - włoskiej" dla kogś z wadą wymowy w warunkach stresu to masakra. Upieram się, że hymn zna, tylko się pomylił. Ergo, nie mówimy o braku wiedzy, a o gafie - i wracamy do punktu 2).

    Członek władz osiedla dupkiem być może i jest, ale chodzi o coś więcej niż zwykłą dupkowatość. Jeśli facet potrafi to zorganizować i wesprzeć funduszami z UE, to mamy większy problem. Ja też nie twierdziłem, że jest to nagminne. Nie twierdzę też, że nie jest. Za mała próbka, by to stwierdzić.

    Piszę w jednym zdaniu, by wyjaśnić, co dla mnie jest hańbą.

    7) Współpraca z rządem nieszkodzącym Polsce oczywiście nie zaszkodzi.

    I na koniec: http://vimeo.com/12762461

    OdpowiedzUsuń
  13. 3) Też jestem niesprawiedliwie oceniana przez wygląd, ale mimo wszystko uważam, że sosby publiczne muszą coś w sobie mieć. Niekoniecznie jest to wielka uroda (jak pisałam w kwestii ś.p. pani Kaczyńskiej). Jednak dla mnie Kaczyńscy mają właśnie zupełnie niewyjściowy wyraz twarzy. Zacięty, smutny. Uśmiechają się stanowczo za rzadko i może dlatego ich uśmiech też mi się nie podoba. Komorowski pięknością też nie grzeszy, ale jakąś sympatyczniejszą mordkę ma.
    4) No tak, niezłą trzeba mieć wadę wymowy albo mega stresa (ironia), żeby zamiast "z ziemi włoskiej do Polski" zaśpiewać "z ziemi polskiej do wolski". No cóż, w tej kwestii mnie nie przekonasz.
    Za pomyłkę, gafę to ja mogę uznać powiedzonka typu "nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe" albo "jeśli poprzecie platformę obywatelską, pomożecie Polsce, pomożecie sobie", ale nie refren hymnu.
    Możesz się upierać, może i on zna słowa hymnu, ale wstyd jest i to taki z Polski do wolski.

    OdpowiedzUsuń
  14. I tradycyjnie kończymy na "nie, bo nie".

    Pozwolę sobie tylko dodać, że wolę kaczy dziób śmiesznie mówiącego Jarka od rumianego lica gajowego, który mi się jakoś tak zupełnie wiejsko kojarzy. Jakby ze WSI był albo co...

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie kończymy na "nie, bo nie", a przynajmniej ja tak nie kończę. Zwykła wymiana poglądów, zdania wyrażone z każdej strony i tyle.
    A ja jednak wolę gajowego, bo przynajmniej rozumiem, co mówi.

    OdpowiedzUsuń