wtorek, 8 stycznia 2013

Łapówki i dowody wdzięczności.


Mieszkam w tym kraju już tyle lat, a mimo to tak wiele rzeczy mnie zdumiewa. Ostatnio zdumiewa mnie wielce dyskusja na temat, czy doktor jakiś tam wziął łapówkę, czy też nie. Czy były to tylko dowody wdzięczności, czy też od pieniędzy uzależniał wykonanie operacji. Okazuje się, że nagle duża część narodu ma problem ze zrozumieniem różnicy między łapówką a dowodem wdzięczności. Czytam więc i słucham wynurzeń, czy bukiet kwiatów jest łapówką czy dowodem i czym różni się wyjątkowo drogi bukiet kwiatów od koperty z pieniędzmi. I zastygam w stuporze.
Nie rozumiem, jak można nie odróżniać tych dwóch rzeczy, bo dla mnie to doprawdy banalnie proste. Jeśli ktoś przyjmuje cokolwiek PRZED wykonaniem swojej pracy (i nie ma znaczenia, czy jest to lekarz, nauczyciel czy taksówkarz) to jest to łapówka, bo od dostarczenia lub niedostarczenia danej rzeczy uzależnia swoje zaangażowanie. Jeśli natomiast ktoś przyjmuje prezent (jaki on by nie był) PO wykonaniu swoich obowiązków, wtedy możemy mówić o dowodzie wdzięczności. I naprawdę nie widzę tutaj problemu z interpretacją tej sytuacji.
Choćby moja własna praca. Gdybym 1 czerwca dostała od uczniów ze swojej klasy prezent albo kopertę z pieniędzmi z pewnością uznałabym to za łapówkę. Coś ode mnie chcą, czegoś za to oczekują w zamian. Tymczasem prezenty z okazji końca roku (przy rozdawaniu świadectw) są dla mnie tylko i wyłącznie miłym gestem. Oczywiście koperta z pieniędzmi przy zakończeniu roku zszokowałaby mnie, bo wydawałoby mi się to dziwne, ale już kwiaty albo słodycze to tylko sposób na powiedzenie „Dziękujemy Pani za rok współpracy”. Wiem, że niektórzy nauczyciele również i to uważają za łapówkę i kwiatów czy drobnych prezentów (np. słodyczy) nie przyjmują, ale wydaje mi się to nieco nad wyraz poprawne i trochę niepoważne.
Swego czasu leżałam w szpitalu, gdzie bardzo dobrze się mną zajęto. Niby taka praca, obowiązek, a jednak nie oczywistość, bo leżałam też w szpitalach, gdzie opieka była do kitu. I ja tych wspaniałych opiekunów chciałam jakoś wynagrodzić, przekazać im moją wdzięczność, pokazać, że było mi wyjątkowo dobrze i że świetnie wykonują swoją pracę. Kupiłam im... bombonierki. I pewnie ktoś może uważać, że to banalne, ale na tym właśnie polega dowód wdzięczności. Nie liczy się rzecz, liczy się gest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz