poniedziałek, 28 września 2009

Zero wstydu.


Jest sobie uczeń, powiedzmy Jacuś. Tenże Jacuś regularnie psuje nauczycielom nerwy na lekcjach nie tylko przez znikomy poziom wiedzy, a często jakikolwiek jej brak, ale również przez to, że jest po prostu bucem. Pewnie nie powinnam tak mówić, dostanę cięgi, ale taka jest prawda i skoro mogę w ten sposób nazwać dorosłego, to mogę i dziecko. Cham nieprawdopodobny, bezczelny, awanturuje się z uczniami, za nic ma nauczycieli. Uczeń jakich wiele tak ogólnie teraz w polskich szkołach, ale ten naprawdę działa na nerwy, jak mało kto. Nadszedł czas interwencji u rodziców Jacusia. I tu zaczyna się zonk.
Bo Jacuś to eurosierota. Rodzice pojechali na zarobek, a Jacuś został pod opieką pełnoletniego brata. Brat, jak wiadomo, posłuch ma u Jacusia znakomity. Pewnie wieczorami oboje nabijają się z głupich nauczycieli, że cały czas narzekają. Z rodzicami żadnego kontaktu. I tak cały rok nauczyciele męczą się z Jacusiem w imię mniejszego zła. Można by iść do sądu i burzyć się o brak opiekuna, ale Jacuś pełnoletniego opiekuna ma. Rodzice pieniądze przysyłają, dzieci żyją, rodzice dzwonią, interesują się, a że do szkoły nie dzwonią i z nauczycielami nie chcą rozmawiać to już inna bajka. Efekt do przewidzenia, Jacuś zostaje w klasie trzeciej gimnazjum na drugi rok. 
Przyjeżdżają rodzice. Jacuś nadal nie rokuje nadziei na bezbolesną współpracę. Wiedzę uważa za zbędny bagaż życiowy, a kulturę za coś dla głupków. Ale teraz można już wezwać rodziców. Hura! No i rodzice w końcu się pojawiają. Problem w tym, że zamiast rozmawiać z nauczycielami, zieją ogniem. Krzyczą, że ich syn jest tu prześladowany, że nauczyciele są wredni, bo mają ciągłe pretensje do ich grzecznego, kulturalnego, bystrego synka! Poprzednia wychowawczyni była zła, bo go prześladowała, a teraz zaczyna się wszystko od nowa! Hańba! Nie jestem pewna, czy wyjechali już z argumentem, że skargę do kuratorium złożą, ale jeśli tego nie zrobili, to z pewnością tylko kwestia czasu. Nauczyciel nie może oczywiście wbić się w tą „rozmowę”, bo nie ma takich kulturalnych słów, które oppisałyby ich bystrego i wspaniałego synka. Poza tym przecież my go prześladujemy, więc cokolwiek powiemy, jest to dalsza część szykanów. I co z takim fantem zrobić? Nic się nie da zrobić, trzeba czekać, co będzie dalej i w razie potrzeby i konieczności bronić się przed wyższą instancją, bo z tym państwem nie da się rozmawiać.
Zastanawiam się, jak można być tak ograniczonym… Najpierw zostawia się dziecko, które i wcześniej nie było aniołkiem, samopas i udaje się, że wszystko jest ok. Potem przychodzi się z awanturą, która w ogóle nie powinna mieć miejsca. Jakby to chodziło o moje dziecko, to chyba bym się ze wstydu spaliła zanim bym poszła do tej szkoły, a w szkole siedziałabym cicho jak myszka i słuchała porad tych wszystkich ludzi, którzy z gruntu jednak chcą mi pomóc. No ale to ja. Inni rodzice nie zawsze są tacy. Ja wiem, że dziecka trzeba bronić do ostatniej kropli krwi, bo taka rola rodziców, ale dzieci trzeba też wychowywać, o czym szanowni państwo chyba zapomnieli.
Sama jestem ciekawa, jak dalej potoczy się sprawa…

3 komentarze:

  1. Nie zazdroszczę nikomu, kto pracuje w szkolnictwie. I dobrze wiem, co mówię, mając rodziców nauczycieli. I nie wiadomo, z kim teraz większy problem i gorsza współpraca - z uczniem, czy z rodzicem. Chociaż moja Mama w zdecydowanej większości ma problemy z rodzicami. Aż szkoda wymieniać.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i mamy "powtórkę z rozrywki". Ja u siebie opisałam taką roszczeniową mamuśkę! No, z drbną róznicą...nie był eurosierotą. Za to w sąsiednej klasie był Dawid, co go rodzice z babcią zostawili. Gdy tylko pozstał na drugi rok w kalsie piaej, więcej nikt go w szkole nie ujrzał! Hurrrra!!! Teraz w Anglii zatruwa wszytskim dookoła życie!!! A tu z babcią został jego brat straszy, bo stwierdził, że woli polską skzołę skończyć, niż błąkać się po świecie. I ma chlopak rozum:))) A co do Jacusia...dziwię się, że Nauczyciel rozmawiał tylko z pseudo-rodzicami. A gdzie pedagog? Dyrektor? Czy ktoś rzucił argument, że skoro w tej szkole tak źle Jacusiowi, to niech zabierają go sobie ze sobą! Spoko wodza...na KO nie odważą się, bo w szkole macie zapewne dowody na wszystkie wybryki( delikatnie mówiąc) Jacusia! Ja wiem jedno, jak ktokolwiek podniósłby na mnie głos, kończę rozmowę, a raczej monolog. Nikt za darmo nie będzie na mnie kzryczał. I kropka. Pozdrawiam i mniej stresów życzę:)))Inna

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm... wg mnie to nie jest kwestia ograniczenia rodziców. oni tak głośno się po Tobie drą, wstawiając się za synkiem, bo pewnie muszą czymś zagłuszyć duże wyrzuty sumienia z powodu pozostawienia dziecka. szkoda tylko, że nauczyciel musi to znosić.
    moja mama zawsze mówiła "obyś cudze dzieci uczył" brzmiało jak najstraszniejsza klątwa... dość krwi jej napsułam, gdy mnie uczyła (nie jest nauczycielką, po prostu jest mądra).

    OdpowiedzUsuń