niedziela, 1 marca 2015

Darmowy podręcznik w gimnazjum.


I oto stało się - darmowy podręcznik wchodzi do gimnazjum. Już kiedy myślałam, że większych bzdur nie da się wyprodukować, ministerstwo udowodniło mi, jak małej wiary człowieczkiem jestem. Niby wiedziałam, że kiedyś to nastąpi, ale jednak wierzyć mi się nie chciało. Teraz przyszła koza do woza i darmowy podręcznik puka i do moich drzwi.
Żeby być dokładnym i nie wprowadzić czytelnika w błąd - darmowy podręcznik nie wygląda bynajmniej tak samo, jak w podstawówce. Nie dostaniemy ministerialnego gotowca. Dostaniemy dotację. Czyli nadal będziemy mogli wybierać swoje własne podręczniki według własnego widzimisię, ale w ramach dotacji rządowej. Zanim jednak przejdę do samej dotacji, która sprawila, że mózg mi uszami wypłynął i zapłakałam w kąciku nad rządową hojnością, napiszę co zmienia się w podręcznikach (z racji posiadanych sprawdzonych informacji odniosę się tylko do podręczników z angielskiego).
Po pierwsze primo nie można po podręczniku pisać. To dosyć jasne, jako że ma on być wieloletni. Starczyć ma ni mniej ni więcej jak na trzy lata. Czyli każda kolejna klasa pierwsza będzie dostawać ten sam podręcznik w latach 2015/16, 2016/17, 2017/18. We wrześniu podręcznik jest wypożyczany, w czerwcu oddawany. Sprawa jasna i przejrzysta jak dzisiejsze słońce. Tylko jak tu rozwiązywać ćwiczenia choćby ze słuchu, skoro w książce pisać nie można? Ano w zeszycie. Przepisać i rozwiązać. Każde kolejne ćwiczenie. No tak, to przecież oczywiste. Potem taki uczeń zeszyt otwiera, a tam jakże wiele mówiące:
ćwiczenie pierwsze: A, G, H, B, C, F, E, D.
A w książce, którą oczywiście się podpiera, patrzy rozbieganymi oczyma, gdzie te literki mają pasować. No ale dobra, nie pastwmy się nad tym, najwyżej uczeń dostanie na pracę domową przepisanie książki, a ćwiczenia robić będziemy na lekcji. Małostkowa jestem jakaś.
Po drugie primo nie może być w książce żadnych odniesień do egzaminu gimnazjalnego. Dzięki temu można go będzie zmieniać co roku, a w podręcznikach wszystko będzie aktualne. Pięknie i zacnie. Wydawnictwa, w ramach zabawy w kotka i myszkę, zmieniły dotychczasowe podręczniki według wytycznych. "Wskazówka do egzaminu" stała się teraz "wskazówką". "Zadanie egzaminacyjne ze słuchu" cudownie przemieniło się w "zadanie ze słuchu".  No supcio. Cud, miód i orzeszki.
No i po trzecie primo dotacja. Na szkoleniu przeczytałam sobie, że na podręcznik mam 250 zł. Sama radość. Toż za taką kwotę to można taki podręcznik napisać, że się nie śniło (pomyślała, nieco zdezorientowana hojnością państwa polskiego). Ależ, ależ, pani na szkoleniu ukróciła mój entuzjazm, gdyż jest to wprawdzie 250 zł, ale na WSZYSTKIE podręczniki. Tak, nie ma błędu. Wszystkie podręczniki muszą zmieścić się w sumie 250 zł. No dobra, ale pozostają jeszcze ćwiczenia, gdzie dotacja przyznawana jest corocznie (bo po nich można pisać). I tutaj szoczek - bo dotacja to całe 25 zł na ćwiczenia ze WSZYSTKICH przedmiotów. Nie, nie pomyliło mi się, DWADZIEŚCIA PIĘĆ ZŁOTYCH (ja już pominę kwestię, że 1% idzie na jakieś tam opłaty manipulacyjne, przyjmijmy, że jest 25). Oszalałam ze szczęścia.
Wydawnictwa już dwoją się i troją, żeby ze wszystkim wyrobić, ale to też ich problem, mnie nic do tego. Jak chcą zarobić, to one muszą, ja nie. Odniosę się jeszcze tylko do jednej kwestii. Podręcznik ma być rozpoczęty i zakończony w ciągu jednego roku. I tak we wszystkich szkołach. Teraz proszę sobie wyobrazić szkołę A i szkołę B.
Szkoła A: uczniowie zdolni jak brzytwy, wygrywają olimpiady i wykraczają daleko poza minimum programowe. Żyć nie umierać. Rozpoczynają naukę powiedzmy że z drugą częścią podręcznika we wrześniu i idą jak burza, bo informacje przyswajają szybko i sprawnie. Mają trzy godziny języka, więc materiał kończy się powiedzmy około marca.
Szkoła B: uczniowie potrzebują wielu powtórek i ćwiczeń, mają wyraźne problemy, a angielskiego nienawidzą jak nie wiem co. Rozpoczynamy częścią pierwszą i mamy trzy godziny w tygodniu. Żeby uczniów nauczyć, a nie odwalić pańszczyznę, nauczyciel robi minimum programowe, ale rzetelnie dzieciaki uczy. W czerwcu jest na rozdziale 8 z 10.
Co mają zrobić podani nauczyciele? Nikt tego nie wie, bo ministerstwo nie odpowiada na tak skomplikowane pytania, bo nie wzięło takiej sytuacji pod uwagę (i wiem to od pani, która z ministerstwem ma kontakt). Każdy ma zacząć i skończyć podręcznik na czas i nie ma że boli. Jak się pospieszy albo wlecze to jego wina i nieudolny jakiś widocznie jest. 
Dygresja: Już pominę kwestię tego, że u nas w szkole na poziomie podstawowym jest jedna godzina w tygodniu, przez co NIE MA OPCJI żebym przerobiła podręcznik w rok. Kiedyś mogłam mieć jeden na dwa lata, teraz nie wiem co zrobię, nie mam koncepcji. Ale to może tylko w mojej szkole...  Koniec dygresji.
Jest jeszcze kwestia tego, że w ramach szerokiej oferty (żeby złowić uczniów w tych trudnych demograficznie czasach) niektóre szkoły oferują języki obce dość interesujące, niestandardowe, jak na przykład hiszpański czy chiński. Podręczniki do takich języków są drogie, a jak nauczyciel ma powiedzieć, że jego książka "zabiera" połowę dotacji, bo jego wydawnictwo nie pójdzie nikomu na rękę i cen nie obniży. No i nie wspomnę, że miejsca na wypełnianie ćwiczeń w książce też nie zamaże. Ministerstwo nie przewidziało takiej sytuacji.  I nie, nie można powiedzieć rodzicom, że jak sobie wybrali taką szkołę to mają płacić - mają zagwarantowane darmowe podręczniki i nie można od nich niczego wymagać. I sytuacja patowa, bo taki nauczyciel nie ma pojęcia, co go czeka. Niby można (chyba, o ile dobrze pamiętam) prosić o większą dotację, ale jak znam życie to się ją dostanie na święty nigdy.
Ten pomysł odbije się czkawką albo nam (nauczycielom i uczniom), bo tańsze to gorsze i wydawnictwa będą równały w dół i cięły koszty (ale wtedy ministerstwo będzie "zadowolone", a nam biada, bo w szkołach będą się działy cuda, jakich świat nie widział), albo ministerstwu, bo na poziomie gimnazjum trzeba będzie wpakować tyle kasy, że nagle okaże się, że takie rzeczy to jednak tylko w podstawówce. I to tylko na poziomie 1-3. Zobaczymy, co nastąpi szybciej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz