środa, 17 czerwca 2009

Słówek kilka wróbla Ćwirka o końcu roku

Zazwyczaj ludzie dzielą rok na dwanaście miesięcy, od stycznia począwszy, na grudniu skończywszy. Ze mną jednak jest inaczej. Mój rok ma tylko 10 miesięcy, zaczyna się we wrześniu, a kończy w czerwcu. Dwa miesiące wyjęte z życia, chociaż też nie do końca. Czasem jest trochę pracy, czasem nie, ale staram się, żeby te dwa miesiące były spędzone na jak największym nieróbstwie. Jak na razie mi się udaje. Może nie jest tak, że nie robię NIC pożytecznego, ale wysilam się jak najmniej. W roku szkolnym dość mam zajęć wszelkiego rodzaju.
No i nadszedł "prawie" koniec roku. Prawie robi podobno wielką różnicę, ale ja jej nie widzę, bo jestem na zwolnieniu :) Pójdę w piątek patrzeć, jak moje dzieci (znaczy uczniowie) pięknie występują, a potem pięknie się ze mną żegnają.
Nie lubię końców. Źle mi się kojarzą, a ostatnio dodatkowo zrobiłam się wyjątkowo wrażliwa i płaczę przy byle wzruszeniu. Koniec roku daje mi powód do takiego wzruszenia. To jest moment, kiedy dzieciaki się starają i trudno mieć wtedy do nich żal o cokolwiek. O to, na przykład, że cały rok były nieznośne i marudne. O to, że potrafiły odezwać się nieodpowiednio, że nie miały ochoty się uczyć. O to, że dzięki nim znowu pod koniec roku dostawałam świra, choć kolejny raz obiecywałam sobie, że NIE BĘDZIE ŻADNYCH POPRAWEK.  Jednak koniec to zawsze koniec i, nie ma co ukrywać, co roku szkoda mi jest tych, którzy odchodzą. Zwłaszcza, że na tym się kończy.
Rzadko kiedy zdarza się,  że mamy jakikolwiek znak z przyszłości. Uczniowie przychodzą i odchodzą, słuch o nich zanika. Być może jestem jeszcze za młoda, żeby odwiedzali mnie moi dorośli absolwenci, być może tacy częściej to robią, ale mam wrażenie, że uczniowie po prostu zapominają. I to jest ich prawo. Czasami tylko jest mi tego żal. Bo przez trzy lata tak naprawdę żyję trochę ich życiem, staram się im pomagać, lubię ich, nawet jeśli czasami nie dają mi żyć.
Dlatego po końcu roku nie tylko regeneruję siły na rok kolejny, ale również staram się zapomnieć o tych, którzy poszli dalej. Bo pamięć o nich wszystkich czasami zbyt wiele kosztuje. My też nie powinniśmy zapamiętywać, nam też należy się błogosławieństwo zapomnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz