niedziela, 12 lipca 2009

Dyskryminacja kobiet po raz drugi...

No cóż, znowu wchodzę na grząski grunt, głównie dlatego, że już skalałam własne gniazdo, a teraz poniekąd zamierzam zrobić to ponownie. Jednak na początek napiszę o prawdziwej dyskryminacji kobiet, bo nie da się zaprzeczyć, że coś takiego istnieje.
Nie da się ukryć, że kobiety mają gorzej. Nie zarabiamy tyle, co mężczyźni na tych samych stanowiskach, nieczęsto również nie dostajemy tych stanowisk, bo jesteśmy kobietami. Bo możemy mieć dzieci, bo jesteśmy zbyt emocjonalne, bo nie kierujemy się rozsądkiem (a jak próbujemy kierować się rozsądkiem, to okazuje się, że jesteśmy zimnymi sukami). Najwspanialszym dla mnie argumentem są dzieci. Możemy mieć dzieci, to fakt, tak nas stworzyła natura i poniekąd rozumiem pracodawców, którzy wolą zatrudnić mężczyznę, z nie kobietę z dzieckiem. Przestaję rozumieć ten fakt, kiedy pracodawca wybiera mniej kompetentnego mężczyznę na to samo stanowisko. Przecież wiadomo, że kobieta, pomimo faktu posiadania dziecka, kiedyś musiała się wykształcić i zdobyć doświadczenie, a dziecko jej w tym nie przeszkodziło. Ta sama sytuacja ma miejsce, jeśli chodzi o zarobki. Dlaczego kobieta na tym samym stanowisku zarabia mniej niż mężczyzna?
Dzisiaj jednak usłyszałam, że gdyby kobiet było więcej w życiu publicznym, byłoby lepiej... Bo łagodniej, bo bardziej merytorycznie, bo spokojniej. I tutaj już muszę zaprotestować. Według mnie, byłoby dokładnie tak samo. Kobiety, które rzeczywiście są wykształcone i na czymś się znają, z reguły nie pchają się aż tak bardzo na scenę publiczną, tylko robią to, co lubią. Na scenie publicznej pojawiają się zacietrzewione, kłótliwe kobiety, dokładnie takie same, jak mężczyźni, czy też "mali chłopcy ze swoimi zabawkami", jak kobiety lubią ich nazywać. Wystarczy spojrzeć na polityków. Te kobiety wcale nie są gorsze od swoich męskich odpowiedników. Skąd się to bierze? Nie wiem, ale obserwacje sceny politycznej zdecydowanie to potwierdzają. A choćby taka Kwaśniewska, której wpierają tą prezydenturę już drugi raz z rzędu, spokojnie robi to, co robi, z czym czuje się dobrze i w czym czuje się kompetentna. Nie pcha się tam, gdzie się nie nadaje, a gdzie na siłę chcą ją wtłoczyć.
Dlatego też jak najbardziej jestem za wyrównywaniem szans. Za tym, żeby kobiety dostawały godną płacę i żeby miały do wszystkiego taki sam dostęp, jak mężczyźni. Jednak nigdy nie dam się nabrać na gadanie, że jak już kobiety się do tych równych praw dorwą to będzie lepiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz