Na początek krótkie wyjaśnienie dramatu ostatniego posta. Tak, załamałam się. Tak, nie przeszło mi. Tak, nadal jakoś po drodze mi ze skasowaniem tego bloga. Jednak nie, na razie nie. Przywiązałam się. I niech już czytają mnie te trzy osoby, jakoś to przeżyję.
A teraz temat właściwy. Jak każda prawdziwa matka czytuję czasem jakieś mądre gazetki, fora, rozmawiam z innymi matkami. Jak każda dobra matka porównuję swoje dziecko z innymi w jego wieku albo też w wieku podobnym. Jak każda dobra matka martwię się, że moje dziecko czegoś tam jeszcze nie robi, chociaż ma tyle miesięcy, że powinno… Otóż nie do końca. Faktycznie tak było jeszcze jakiś czas temu. Odpuściłam, bo chyba bym zwariowała. Młody leniwym osobnikiem jest i nie za bardzo chce mu się robić cokolwiek, co „powinien”. Przez to ja do niedawna miałam palpitację przy każdym czytaniu gazet czy wypowiedzi na forum, a Młody w tym czasie śmiał się w głos. Śmiał się, po czym po jakimś czasie wyrównywał do innych dzieci. Wolniej, w swoim własnym tempie, ale wyrównywał. Zazwyczaj przełomy są ogromne. Czyli takie długo, długo nic, a potem nagle szarpnięcie rozwojowe.
Weźmy choćby trzymanie zabawek w rączkach. Do dziś Młody, a ma już 7 miesięcy, nie za bardzo ma ochotę trzymać cokolwiek. Owszem, kiedy podaję mu zabawkę, to bierze ją do rączki, ale nawet na nią nie spojrzy. Trzyma ją potem, ale jakby nieświadomie, z rozpędu. Na zasadzie: „włożyli mi w dłoń to trzymam”. Oczywiście według wszelkich mądrych książek powinien nie tylko trzymać rzeczy w ręku, ale nawet przekładać zabawki z jednej ręki do drugiej. Oczywiście czasami mu się to udaje, ale nie jest to regułą. Raz tak, raz nie. I pewnie kiedyś mu się będzie chciało. Teraz mu się nie chce.
Z drugiej strony mamy „sprężynowanie”. Polega to na tym, że kiedy ustawiamy dziecko w pozycji prawie stojącej to ono zaczyna uginać i prostować nóżki, sprężynując właśnie. Zaczyna się to około 7, 8 miesiąca. No cóż, Młody sprężynował już w 5, a teraz od miesiąca stoi już prosto i nie ma z tym żadnego problemu (oczywiście podtrzymywany, nie mam AŻ TAK genialnego dzieciaka). I oczywiście niektórzy mówią, że to niedobrze dla jego kręgosłupa, że za wcześnie. A co ja mam na to poradzić? Tak się kiedyś zabawił, spodobało mu się i staje przy każdej możliwej okazji. Ostatnio ulubioną zabawą stało się „chodzenie”. Staje na nóżkach, podtrzymywany przeze mnie, i powoli porusza nogami całkiem tak, jakby chodził. Najpierw jedna nóżka, potem druga i faktycznie się przemieszcza. Śmieje się przy tym w głos, ale i skupia na tej czynności, jak na niczym innym. Za wcześnie? Owszem, ale nic na to nie poradzę, Młodemu się podoba. Oczywiście nie robimy tego zbyt często, ale czasem nie mogę się powstrzymać, kiedy chcę zobaczyć tą radość na jego twarzy.
Oczywiście nadal porównuję go z innymi dziećmi. Akurat tak się zdarzyło, że koleżanka ze studiów również urodziła dziecko trzy tygodnie po mnie, a mieszkamy na tym samym osiedlu to spotykamy się czasem. Jej mały jest bardziej rozwinięty, przyznam to nie bez zazdrości. Bardziej interesuje się otoczeniem, bawi się zabawkami, bierze je w rączki, ogląda, potrząsa. Młody tego nie robi, nie interesuje go to. I nie powiem, zazdroszczę jej, czasami martwię się o Młodego, ale postanowiłam dać mu fory.
To nie tak, że Młody nie rozwija się w ogóle. Po prostu nie tak, jak napisane jest w książkach. Młody nie jest więc książkowym dzieckiem, ale na to chyba nic nie mogę poradzić. Muszę więc odpuścić, dać sobie na luz, pozwolić mu dorastać po swojemu. Jestem pewna, że podgoni, że wszystko będzie tak jak powinno i tylko to się liczy.
Też jestem tego pewna. Myślę, że każde dziecko rozwija się rzeczywiście w swoim tempie i nie ma co panikować, czy mu przeszkadzać, wywierając presję. Zresztą - każde jest jedyne w swoim rodzaju, kto wie, w czym będzie najlepsze :)) Trzymam za Młodego kciuki - śliczniak z niego. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPodpisuję się "obiema rękoma" pod komentarzem Pistacji: nie ma co się oglądać na inne dzieci, każde jest inne i rozwija się we własnym tempie. Choć przy pierwszym dziecku, przyznam bez bicia, mogą biblią była książka "Pierwszy rok dziecka". A przy kolejnym? Luzik ;)
OdpowiedzUsuńDziewczę me kończy 8 tydzień. Jeśli wda się w mamunię, to w wieku półtora roku będzie sypała wierszyki na pamięć :] Za to chodzić zacznie w wieku miesięcy 15. I co, pochlastać bym się miała, uskuteczniać nazapaszamartwianie? A po cholerę?
OdpowiedzUsuńMamy dzieci zdrowe, które się rozwijają (a że czasem inaczej - cóż z tego? nie są robocikami). I tego się trzymajmy :)