Dopiero co pisałam, że tak pięknie mi się chudnie… Niestety, kolejna wycieczka na wagę uprzytomniła mi, że po spadku wagi nastąpił jej niechybny wzrost. Niewiele, bo po pięciu zrzuconych przybyło mi dwa, ale jednak nie tak miało być. Bez smażonego żarcia miałam chudnąć w oczach, zrobić się smukła nagle i niepostrzeżenie. No ale cóż, niektórym nie jest dane.
W związku z wieloma doniesieniami na różnych blogach zainteresowałam się dietą Dukana. Doniesienia były bardzo optymistyczne, a i opis diety mi się spodobał. Można jeść do syta, wiele produktów, no i tylko brak cukru doskwiera. Mimo wszystko byłam dobrej myśli. No i zaczęło się. Pierwsze dwa dni to był mały pikuś. Jakoś szło. Jednak zaczął doskwierać brak dodatków. Bo wyobraźcie sobie jeść mięsko (a jako boleśnie mięsożerna nie wyobrażam sobie nie jedzenia mięsa), ale bez niczego. Bo ani ziemniaczków, ani chleba, ani nawet nielubianego przeze mnie ryżu nie można. Życie bym za ryż wtedy oddała. Pomimo tego nie to było najgorsze. Ludzie, jak strasznie brakowało mi owoców i warzyw!!! Nigdy bym się o to nie podejrzewała. A jednak…
No i oczywiście pękłam. Małe grzeszki spowodowały porzucenie diety, bo przestrzeganie „trochę” diety to coś jak bycie „trochę” w ciąży. Jednak zdeterminowana jestem schudnąć, więc po dwóch dniach zaczynam od nowa. No i tu zaczynają się kwiatki. Jestem zdenerwowana, głodna, jest mi niedobrze, jestem słaba… To z pewnością nie wina diety tylko mojej do niej podejścia. Nie mam silnej woli… Czy to tylko ja, czy inni też tak mają? Strasznie chcę schudnąć, ale jak widać zmiana nawyków żywieniowych dała niewiele, a na diety nie mam siły…
Załamka :(
Ja też jakiś rok temu musiałam przejść na taką dietę bez cukru, ale jadłam warzywa. Dziś cukier czai się wszędzie! Właściwie prawie nic nie można jeść. Schudłam (choć akurat tego nie chciałam). Wytrzymałam tydzień. Cały czas czułam się fatalnie, praktycznie wpadłam w nerwico-depresję. Straszna katorga;/
OdpowiedzUsuńNiestety, powiedzmy sobie szczerze. Jak się chce schudnąć skutecznie i długotrwało to przydałoby się to zrobić nie gwałtownie tylko stopniowo, i to najlepiej przez stałą zmianę diety (mniej papu i innej jakości;) oraz wprowadzenie wysiłku fizycznego. Bez tego wszelkie tygodniówki, dwutygodniówki itp są o kant pośladków potłuc.
OdpowiedzUsuń