czwartek, 2 lipca 2009

Religia.

No i pech chciał, że w końcu muszę wyrzucić z siebie to, co myślę na temat religii. Zwykle rano czytam wyróżnione posty na onecie, a tym razem rozgorzała dyskusja na temat ocen z religii wliczanych do średniej, dlatego mną tak tąpnęło.
Otóż jak dla mnie wiara to indywidualna sprawa każdego człowieka. Wszędzie... ale oczywiście nie w Polsce. W takim kraju żyjemy, że co krok napotykam jakieś symbole religijne, kościoły, kaplice, a wszystko to należące do jednej tylko religii. Smutne to chyba... 
Dorastałam w czasach, kiedy religii uczono w salkach katechetycznych przy kościele, bo o wprowadzeniu jej do szkół jeszcze nikt nie myślał. I tak było dobrze, i po co było to zmieniać. Pamiętam, że z radością biegłam na katechezę, bo było to coś innego. Wszystko zepsuło się, gdy zaczęli KAZAĆ chodzić mi na religię. Nadal trochę mi się podobało, ale już mniej. Potem dorosłam, zaczęłam samodzielnie myśleć, wyciągać wnioski i wyciągnęłam wniosek o odejściu od kościoła. Od jakiegokolwiek kościoła.
Teraz, kiedy myślę o moim dziecku i wychowywaniu go w ateiźmie, coraz bardziej przeraża mnie "religijność" Polaków, przejawiająca się głównie w indoktrynacji. Bo jak inaczej nazwać fakt, że religia wprowadzana jest już na poziomie przedszkoli, że w szkołach właściwie obowiązkowa jest religia, bo znaleźć szkołę, gdzie prowadzone są zajęcia etyki to można co najwyżej pomarzyć. Przeraża mnie świadomość, że będę musiała wychowywać dziecko w cieniu tego wszystkiego, bo nie będę posyłać go na lekcje religii. Jaką będzie miało alternatywę? Siedzenie w czytelni czy świetlicy, bo przecież nie zawsze religię da się włożyć na pierwszą czy ostatnią lekcję. Nie chcę tego... ale nie mam nic do gadania, bo nie ja decyduję. Niestety decyduje rząd, który w tym względzie ma coraz "ciekawsze" pomysły podlizania się kościołowi, a ja nawet nie wiem dlaczego.
Za każdym razem, kiedy o tym pomyślę, słabo mi się robi. 

6 komentarzy:

  1. tu znów myślimy podobnie... tylko ja sobie nie wyobrażam nie ochrzcić swojego dziecka, nie posłać go do komunii itp. mimo że mam na to ochotę. wiem, ze to być może z mojej strony nieuczciwe, ale... nie chcę, by dziecko było z tego powodu szykanowane. bo niestety taki mamy kraj, ze zamiast zwiększać tolerancję, idzie w przeciwną stronę...

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja znowu postanowiłam na przekór. Na szczęście ani moja rodzina, ani rodzina mojego męża nie będzie na to naciskać. Też miałam watpliwości, czy moje dziecko nie będzie szykanowane, ale jakoś sobie z tym poradzimy, nie mam zamiaru chcić dziecka dla świętego spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nadal jestem na etapie zastanawiania się czy być zgodną ze swoimi przekonaniami, czy może lepiej "dla dobra dziecka" wkręcić je w machinę administracyjno-klerykalną :-/

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak sobie skacze po postach, bo mi sie tu podoba :)
    No i trafilam na ten. Ja jestem katoliczka wierzaca - mysle ze bardzo i praktykujaca - troche mniej, ale zawsze. I wiesz co? Zgadzam sie z Toba. Nie uwazam, ze religia katolicka powinna byc religia obowiazkowa w szkole. Uwazam ze wychowanie w wierze takiej czy innej to obowiazek rodzicow, ktorzy powinni wziac na siebie ta odpowiedzialnosc, ewentualnie kosciola - jakiegokolwiek, ktory powinien organizowac zajecia dla nieletnich wiernych, aby ich umacniac w wierze i pomagac znalezc odpowiedzi na pytania rodzace sie w trakcie zglebiania tajemnic wiary. Natomiast jestem bardzo za wprowadzeniem etyki, jako przedmiotu uczacego no coz - etyki, na ktorym rowne szanse beda mieli wszyscy uczniowie bez wzgledu na wyznanie - badz jego brak. Nie jestem fanka "udawania" jakiejkolwiek przynaleznosci religijnej, po to zeby ulatwic dziecku zycie. Nie wierzysz w cos - nie ucz dziecka klamstwa i konformizmu. Z drugiej strony jesli w cos wierzysz - to opowiadaj o tym dziecku. I ja tak wlasnie robie. A symbole religijne jakos mi nie przeszkadzaja. Nie mam nic przeciwko kaplicom, cerkwiom, meczetom czy synagogom. Nie przeszkadzaja mi wcale i mam dla nich wszystkich szacunek, jako miejsc kultu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement :)
      Ja oczywiście nie zabraniam nikomu wierzyć i nie namawiam nikogo do porzucenia wiary. Mam znajomych, którzy są bardzo zagorzałymi katolikami (w tym nawet księdza) i najważniejsze dla mnie w nich jest to, że nie próbują mnie nawracać. Ja nie odsuwam ich od wiary, oni mnie nie indoktrynują. I tak jest dobrze.
      A właśnie udawać nie chciałam i dlatego moje dziecko pozostanie nieochrzczone, póki to ja będę o tym decydować. Jak dorośnie, zdecyduje samo.

      Usuń
  5. Ja bardzo zraziłam się nie do samego Kościoła jako instytucji ale do księży i zakonnic. Nazywam ich teraz czarną mafią. Podziwiam tych,którzy mają odwagę nie działać pod ich dyktando.Mój brat się zbuntował i do bierzmowania nie przystąpił.I uważam ,że religia wliczana do średniej to przegięcie. Również wkurza mnie, że teraz nawet w przedszkolu ksiądz każe kupować jakieś zestawy książek do religii. Kiedyś wystarczył zeszyt. Przypomniała mi się też sytuacja z wczesnej podstawówki, gdzie tylko jedna dziewczynka z naszej klasy nie chodziła na religię. Bardzo jej było przykro, że nie chodzi z nami a my nie rozumieliśmy dlaczego rodzice jej nie pozwalają.Musisz być przygotowana,że twojemu dziecku będzie ciężko, przynajmniej na początku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń