W naszym zawodzie łatwo jest narzekać, bo jest na co. A to dzieci niewychowane, trudne, uczyć się nie chcą, a to papierkowa robota się pleni i nie ma na nią czasu, a to rodzice mają pretensje, a to pensja nie taka… Oj, trochę by się tego znalazło. Jednak tym razem napiszę coś optymistycznego, bo tak mi się ładnie tydzień skończył, że grzech byłby nie napisać.
Pierwsze klasy zawsze są dla nas wielką niewiadomą. Przychodzą nowe dzieciaki do gimnazjum i nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. Czy będą dobrze się zachowywać? Czy da się je ujarzmić? Czy ich polubię? I najważniejsze-czy będą coś umieć? Mnie gnębi zwłaszcza to ostatnie pytanie. Nie mówię, że oczekuje cudów, ale zbyt często dzieci nie umieją, bądź udają, że nie umieją niemal niczego. Najprostsze słówka sprawiają im trudność, podstaw gramatycznych brak, nawet w zabawie nie mogą uczestniczyć, bo nie mają podstawowych wiadomości. Nie chciałabym tutaj obwiniać nauczyciela z podstawówki, bo nic o nim/niej nie wiem, ale brzydko mi to pachnie. Ponadto nazbyt często dzieci wrzucane są do jednego wora, do jednej klasy, podczas gdy poziom ich wiedzy różni się diametralnie. Na przykład jedni uczniowie uczyli się tylko w szkole, podczas gdy inni uczęszczali również na lekcje prywatne. Jedni uczyli się rzetelnie i regularnie, podczas gdy inni „olewali” naukę. No, ale miało być bez narzekań :).
Otóż w tym roku również był ten dreszczyk niepewności. Nie tylko związany z „nowymi”, ale również z tymi, którzy przeszli dalej. Jak się zmienili? CZY się zmienili? Jak to będzie tym razem? Wrzesień to właśnie czas na takie wyczuwanie się, poznawanie na nowo. Ponieważ pracuję w tej samej szkole dwa lata, mam małe porównanie. W zeszłym roku wiele się nie zmieniło. Pierwsze klasy przyszły trudne, pracowało się nader ciężko. Ci, którzy już byli starymi wygami też potrafili dać popalić. A może to ja byłam taka „czepialska”? Zastanawiam się, bo ten rok jest inny.
Na początek klasy starsze. Dzieciaki uspokoiły się, „uczłowieczyły”, nie przeszkadzają tak bardzo, uważają, odpowiadają. Czegoś się jednak nauczyły mimo wszystko i aż mi się sama mordka śmieje, kiedy to piszę i uświadamiam sobie, że to prawda. Więcej ich teraz pytam, zmuszam do odpowiedzi, bo zauważyłam, że zaniedbywałam to do tej pory. A oni zamiast się migać, starają się wysilić. Nie wszyscy, za dobrze by było, ale piszę dzisiaj tylko o cudownych przypadkach. Ci uczniwie pracują, zapisują, robią ćwiczenia. Miło się na to patrzy, miło o tym opowiada. Na przykład trzecia klasa, taki powiedzmy „Arek”. Dwa lata siedział w ławce, niby nie przeszkadzał, przynosił zeszyt i książkę, nawet ją otwierał, ale nie pracował. Lenił się i nie było sposobu, żeby namówić go do jakiejkolwiek współpracy. Przechodził z roku na rok psim swędem, jakoś tam te sprawdziany na dwóję pisał. W tym roku zmiana. Wszystko notuje, odpowiada, rozumie. Nie ukrywam, że wymagało to pracy nie tylko wychowawcy, ale też placówki pozaszkolnej, ale grunt, że przyniosło efekty.
Klasa pierwsza, „nowi”. Lekcja druga, powtórzenie z podstawówki. Pięknie. Trochę nawet zbyt pięknie, żeby było prawdziwe. Odpowiadają na wszystkie pytania, z początku nieco nieśmiało, bo nie znamy się jeszcze, ale z czasem, grupowym wysiłkiem, prześcigają się w odpowiedziach. Myślę sobie, nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, zobaczymy co będzie później. Lekcja kolejna-nowy temat. Niby nie taki nowy, bo powinni coś tam umieć, więc na początek burza mózgów. Spodziewam się drogi przez mękę, a tu kaszka z mleczkiem. Do tego stopnia, że materiał na jedną lekcję robię w 15 minut. Kurczę, jestem pod wrażeniem. Trzecia lekcja tak samo. Rozpęd mają jak złoto. Grzeczni, pracowici, notujący. Miło z taka klasą pracować!
Ja wiem, że sukcesy po początkowych problemach smakują nieco lepiej, ale jednak miło jest „dostać” nową klasę, z którą nie trzeba przechodzić piekła tylko po to, żeby potem zbierać owoce swojej pracy. Dlatego w końcu uważam ten rok za otwarty i początkowo BARDZO UDANY :).
Zazdroszczę Ci takiej zdolnej klasy:))) Można by powiedzieć, że pojawilo się światełko w tunelu:))))Ja wciąż czekam na chociaż jedną taką klasę:))) Pozdrówka:)Inna
OdpowiedzUsuń