W przeciwieństwie do uczniów, nienawidzę końca roku szkolnego. Nie cieszy mnie perspektywa wakacji, bo wiem, jaką harówą zostanie okupiona. Owszem, dwa miesiące spokoju nie w kij dmuchał i nie będę zaprzeczać, że dobrze mieć wakacje (jeden z niewielu plusów bycia nauczycielem), ale droga do tego końca jest kręta i wyboista. W tym roku jest gorzej niż wcześniej, a podejrzewam, że w przyszłym będzie jeszcze gorzej.
Około stycznia uczniowie dowiedzieli się, z jakich przedmiotów są zagrożeni i co powinni poprawiać. Oczywiście pytali mnie o plakaty, referaty, ale nie jestem naiwna – referaty napisze im ktoś inny, a plakat to ja mogłam zadawać, ale w trzeciej klasie podstawówki. Mają poprawiać kartkówki i sprawdziany, mają się nauczyć, bo w krótkim czasie czekają ich egzaminy i matury. Obiecałam sobie, że tym razem nie popuszczę.
No i nie popuściłam. A uczniowie w nadziei na cudowne ocalenie postanowili wystawić mnie na próbę. No i dzisiaj (w środę ostateczne wpisanie ocen do dziennika) przyszedł do mnie jeden taki, nazwijmy go Antoś. Od razu dodam, że Antoś już jakiś czas temu doszedł do wniosku, że muszę go nie lubić. Skąd ten wniosek? Wkurzył mnie niesamowicie swoim olewactwem. Na początku roku szkolnego dowiedziałam się, że dzieciak z biednej rodziny, na książki go nie stać, więc postanowiłam go poratować i podarować mu podręcznik (miałam jeden dodatkowy na stanie). Może dlatego stwierdził, że go nie lubię…? Tymczasem Antoś z podręcznika nie korzystał i w ogóle do lekcji miał podejście nieco seksualne… czyli pier*** je po całości. Zwracałam mu niejednokrotnie uwagę, ale do mnie osobiście miał dokładnie takie samo podejście.
I ten właśnie Antoś, który wiedział o zagrożeniu od stycznia i nadal to olewał przyszedł dzisiaj do mnie i spytał, co może zrobić, żeby się poprawić. I takiż wyniknął dialożek między nami.
- Co ja mogę zrobić, żeby poprawić oceny?
- Od kiedy, drogi Antosiu, wiedziałeś o zagrożeniu?
- Od dawna, w zasadzie.
- A kiedy mam konsultacje?
- W zasadzie to nie wiem.
- To w zasadzie bardzo mi przykro.
Oczywiście Antoś nie ustaje w żebraniu o ocenę dopuszczającą, a ja nie ustaję w wysiłkach, żeby mu jej nie dać (nie muszę się jakoś wyjątkowo wysilać). Antoś się kaja, obiecuje złote góry na przyszły rok i przysięga, że będzie obecny na każdych konsultacjach i będzie pracował ciężko na każdej lekcji. Jakoś mu nie wierzę…
P.S. Jakby były jakieś wątpliwości, moja książka wygląda, jakby była przeżuta i połknięta przez wielkiego trolla, po czym przez tego samego trolla zwrócona.
Takich Antosiów jest w szkołach całe mnóstwo! Do mnie też niedawno przybył taki Antoś, miał zaliczać jakiś zaległy materiał. Okazało się, że NIC nie umie, ale stwierdził, że liczył na to, że docenię sam fakt jego pojawienia się na konsultacjach...nie doceniłam. Dzisiaj z kolei moja uczennica zrobiła mi awanturę, bo nie zapytałam z tego, z czego się przygotowała...Przyszła tydzień po sprawdzianie i liczyła na te same pytania, bo tylko ich się nauczyła...
OdpowiedzUsuńMoja połowa siedziała ostatnio na maturach ustnych z j. polskiego... dowiedział się, że Ku Klux Klan był jedną z partii w PRL'u.
OdpowiedzUsuńSłuchaj, Twojego bloga znalazłem na blipie. Podaj mi swój login na blipa, bo go zapomniałem i nigdzie nie mogę znaleźć. Napisz mi tu, na moim blogu (wystarczy kliknąć na mój nick) lub na blipa (zawadowo.blip.pl). Będę bardzo wdzięczny.
OdpowiedzUsuńtrzymaj się :)
też mam takiego Antosia - małego spioszka, co to się obudził w dniu wystawiania ocen - myślał, że z 10 jedynek wystawię mu dopuszczającą
OdpowiedzUsuńchciałabym mieć ich optymizm i wiarę w ludzi (normalnie nauczyciel to nie człowiek)i ich dobre serce
co do wakacji - nim zapomnę o Antosiach i Zosiach, ich błaganiach i narzekaniach, jaka to jestem paskudna, nasyłaniu rodziców będzie sierpień i znowu od nowa
pozdrawiam wszystkich nauczycieli, bo tylko nauczyciel nauczyciela zrozumie :)
To piszę JA, blogging skylark, ktorej dodawanie komentarzy w postaci zalogowanej poszło w piz....u.
OdpowiedzUsuń@Psotkoa: Oj tak, takich Antosiów jest całe mnóstwo i niejednego jeszcze opiszę. Koniec roku szkolnego obfituje w wiele ciekawych sytuacji...
@Zawadowo: No nie, aż takich ciekawych stwierdzeń nie miałam na maturze z angielskiego, ale śmieszne pomyłki też się zdarzały (tyle że wyparowały z czachy). Login na blipie już masz.
@Anonimowy: takich Antosiów i Zosi to na pęczki. Faktem jest, że choć te dwa miesiące wakacji to z pewnością plus bycia nauczycielem, to jednak te nerwy pod koniec roku wymagają długiej rekonwalescencji.
Pozdrawiam wszystkich.
Antosie i Zosie swoją drogą. Ale..co zrobić, jak za każde ndst dyrektorowi da łupnia kuratorium? No.. od tego roku inspektorzy. Przyjadą, sprawdza, ocenią szkołę źle, analizując wyniki sprawdzianów klas VI np. i wyniki klasyfikacji. I nie ma wytłumaczenia, że Zosia i Antoś gamoń i leń, tylko każą naprawiać, szukać przyczyn - co zrobiłeś nauczycielu źle, dlaczego nie utorowałeś sobie drogi do gamoniotowatości swojego ucznia. Nie walcz z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem. Ech.. Wy będziecie mieli wakacje chociaż, a ja - remonty i szklane efekty. Pożalę sie chociaż..
OdpowiedzUsuń