Jako rasowa ateistka, nie składałam życzeń bożonarodzeniowych (tak naprawdę nie miałam czasu i zapomniałam:)). Owszem, spotykam się z rodziną na Wigilię, nawet życzymy sobie wesołych świąt i znajdujemy prezenty pod choinką (która zresztą jest mega pogańskim zwyczajem), ale ogólnie rzecz biorąc nie przywiązuję do świąt aż takiej wagi. Dla mnie to nie jest celebracja katolicka, a tylko spotkanie w rodzinnym gronie z okazji kilku wolnych dni. Nie mam trzynastu dań, chociaż króluje karp (jest absolutnie pyszny, ale tylko w tym okresie roku). Jemy mięso, nie idziemy na pasterkę, w ogóle nie chodzimy do kościoła. No ale Sylwester to już całkiem co innego :)
To już trzeci Sylwester, którego spędzam wśród blogującej braci. Nie powiem, że w końcu po trzech latach ciężkiej pracy mam po milion wejść każdego pięknego dnia, bo nie mam. Nie mam nawet dwustu wejść przy nowym poście, a co dopiero na co dzień. Jednak piszę tego bloga, bo robi mi to dobrze. Mogę się wywnętrznić, ponarzekać albo się pochwalić. I na razie tyle mi wystarczy.
Dlatego w ten wyjątkowy dzień życzę wszystkim spełnienia marzeń. I tylko tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz