czwartek, 9 lutego 2012

Diament.


Serce mi się raduje, bo znalazłam diament. Wczoraj uczniowie czytali tekst na role. Klasa średnia, dążąca do słabej, niestety. I nagle każę czytać jednej uczennicy, nazwijmy ją Gaja, a ona leci niemal bezbłędnym, płynnym angielskim, zważając na znaki przestankowe i nawet mając coś w rodzaju akcentu! O ludzie! No ale dobra, myślę sobie, nie podniecać się, pewnie chodzi na korepetycje. Proszę ją, żeby została po lekcji, żebym mogła z nią porozmawiać i pytam:

Ja: Czy Ty chodzisz gdzieś na dodatkowe lekcje z angielskiego, Gaja?
Ona: Nie, a dlaczego?
Ja: Bo świetnie poszło Ci czytanie, dziewczyno. W takim razie chylę czoła, bo z pewnością masz talent, skoro uczysz się tylko na lekcjach, a mimo to tak dobrze Ci to wychodzi.

 I tu kilka słów wyjaśnienia. Nie jest tak, że uważam się za wybitnie złą nauczycielkę, skoro zakładam, że lepsi uczniowie muszą chodzić na korepetycje, żeby wypadać lepiej na lekcji. Chodzi po prostu o to, że uczniowie rzadko uczą się z własnej woli i znalezienie nagle takiej osoby, której idzie tak dobrze, mimo że nie wkłada w to żadnego ekstra wysiłku, sprawia, że szczęka opada do samej podłogi.

Oczywiście nie jest tak, że Gaja jest genialna i doskonale sobie radzi. Ma dużą znajomość słówek, bo się ich uczy. Świetnie mówi, o czym właśnie się przekonałam. Jednak gramatyka i pisanie idą jej o wiele gorzej. Nad tym trzeba by było popracować. Dlatego też spytałam, czy nie byłaby chętna chodzić na dodatkowe lekcje i uczyć się języka „na serio”. Oczywiście nie usłyszałam mega entuzjazmu, ale też się go nie spodziewałam. Umówmy się, kto chciałby uczyć się dodatkowo, jeśli nie musi tego robić? :)
No i teraz mam zagwozdkę. Jak oszlifować ten diament? Jak sprawić, żeby się nie zmarnował? Z tego, co wiem, rodzina na dodatkowe lekcje pieniędzy nie ma. Na konsultacje dziewczyna pewnie nie chciałaby chodzić, bo jak to tak – przyznać się, że chodzi się do nauczycielki po lekcjach, jeśli się nie musi. I naprawdę zastanawiam się, co z tym fantem począć…

5 komentarzy:

  1. Chwalić, chwalić, motywować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow!! Pięknie, gratuluję. I nie bądź taka skromna, to też (albo i głównie) Twoja zasługa!!
    Może rzeczywiście motywować pochwałami na początku i jak połknie bakcyla sama będzie chodzić z chęcią. Może też porozmawiaj z rodzicami, powiedz im, że jest dobra. Niech oni ją zmotywują.

    OdpowiedzUsuń
  3. Samo motywowanie i pochwały nie wystarczą, jej zdecydowanie potrzebne są dodatkowe lekcje, żeby się podszkolić.
    Pozostaje mi tylko porozmawiać z nią i z rodzicami (i od tego zacznę), czy ona w ogóle chce się rozwijać, bo przecież nic na siłę. Może woli biologię czy historię od angielskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! Wlazłam tu bezpośrednio z Dzieciowo i dopiero się rozglądam, ale już się wymądrzę. Gratuluję diamentu i chęci, żeby go szlifować. Śliska sprawa z tymi dodatkowymi lekcjami, bo rodzice są skłonni podejrzewać, że chcesz a) zarobić sama, b) dać zarobić kolegom i będzie problem. Wolenie biologii czy historii nie wchodzi w grę ;) Należy woleć angielski, zwłaszcza gdy go dają w szkole za darmo. A może zaczniesz od podrzucania jej dodatkowych ćwiczeń z gramatyki (z kluczem odpowiedzi), żeby mieć jakiś punkt zaczepienia dla tych konsultacji?
    Gratuluję raz jeszcze, podziwiam i pozdrawiam. Ipiranga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dlatego zastanawiam się, co tu zrobić, żeby jakoś to ugryźć. I chyba Twoja sugestia z tymi ćwiczeniami to najlepsze, co mi się przytrafiło :) Dzięki.

      Usuń