Ostatnio zdarzyło mi się kilka razy jechać w tramwaju. To wprawdzie
nic dziwnego, ale ogólnie rzecz biorąc nie zdarza mi się zbyt często.
A że miałam akurat humor na podsłuchiwanie i obserowanie ludzi toteż
skrupulatnie wykorzystałam sytuację. I oto, co usłyszałam (mniej więcej).
Czterech przedstawicieli młodzieży licealnej (wiek około 16-17 lat),
jeden chłopak i trzy dziewczyny. Rozmawiają o wielu rzeczach, ale mój słuch
przykuł fragment o komunii.
D1: A wiecie, co moi rodzice kupili mojej kuzynce na komunię? Najnowszy
model (tu pada nazwa telefonu, nie znam się, więc nie pamiętam) za prawie dwa
tysiące i jeszcze dają kasę. No ale oni są rodzicami chrzestnymi. Chciałam jej
zabrać i podłożyć swój, ale za bardzo porysowany, skapnęłaby się.
Ch: No dajcie spokój, za naszych czasów to się takich rzeczy nie
dostawało. Ja na przykład dostałem nowy telewizor, komputer i trochę kasy.
D2: No ja też raczej kasę.
Zatkało mnie. Co miałabym powiedzieć tym dzieciom w tym innym świecie,
w którym żyją? Że ja dostałam trochę biżuterii, trochę pieniędzy i biały
zegarek z długopisem i kalkulatorem (swoją drogą to było moje marzenie :))? Że dostanie roweru (to też było moje marzenie, ale poza zasięgiem)
było szczytem możliwości? Że ktoś, kto miał rower, szpanował przed wszystkimi w
klasie?
Taki widać znak czasów.
P.S. Żeby nie było to wyjaśniam, że nie byli to puści przedstawiciele
swojej społeczności. Rozmawiali na wiele tematów i to wcale nie głupio. Po
prostu akurat ten temat przykuł moją uwagę i zapadł w pamięć.
Hm, ja dostałam rower. Ale trochę przed komunią, bo jakoś tak szybko urosłam, że stary zrobił się za mały i jak tu jeździć na niemalże codzienne rodzinne wycieczki?
OdpowiedzUsuńAle o pierwszy telefon prosiłam i prosiłam i doczekałam się dopiero w okolicach gimnazjum/liceum. A teraz przedszkolaki mają modele lepsze od mojego ;-D
Życie. A swoją drogą, obserwowanie Ludzi to arcyciekawe zajęcie.
Pozdrawiam,
Czmiel
Pierwszy telefon dostałam, jak szłam na studia :) I to tylko dlatego, że mama chciała mieć ze mną kontakt. Gdyby nie to, pewnie miałabym telefon dopiero w trakcie albo po studiach :) Zupełnie inny świat.
UsuńObserwować ludzi bardzo lubię, bo to naprawdę bywa odkrywcze.
Ja także dostałam zegarek z długopisem i kalkulatorem - to chyba w tamtych czasach był obowiązujący prezent komunijny. Rower kupiłam za uzbierane podczas komunii pieniądze - trochę dołożyli rodzice.
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku do komunii przystępowała moja chrześnica, a ja byłam w ciężkiej kropce.....
Pozdrawiam.
komputer, telewizor, aparat tel za 2 klocki? masakra!
OdpowiedzUsuńćwierć wieku temu dostałam na komunię 2 łańcuszki srebrne (medalik i krzyżyk), biblię, parę książek, globus (nikt z mojej klasy nie dostał globusa, biblii i książek!)i trochę kasy (rodzice dołożyli mi jeszcze pieniędzy i mogłam pojechać pierwszy raz na obóz nad morze). I byłam chyba jednym z najskromniej obdarowanych dzieci w mojej klasie (i jednocześnie jedynym dzieckiem, którego rodzice zajmowali się, hmm, pracą umysłową), rodzicie jasno mi wyjaśnili,że ważne jest to,co ja przeżyję w kościele w tym dniu, a nie prezenty, reszta rodziny też tak sądziła (inna sprawa,że z czasem znacznie oddaliłam się od Kościoła, rodzina też). Za rok czeka mnie komunia syna i już teraz zaczynamy mu przebąkiwać,że prezenty nie są w tym dniu najważniejsze, ale coś czuję,że jesteśmy chyba odosobnieni w swoich poglądach na ten temat...no, nic, zobaczymy co to będzie...
No i właśnie o to mi chodzi. Skoro nawet dorośli nie rozumieją, o co chodzi, to jak mają zrozumieć to dzieci, skoro dla nich z założenia zawsze ważniejsze są prezenty niż sakrament. Może gdyby ktoś podjął się wielkiego wyzwania pod tytułem "prezentów nie będzie wcale", ale wtedy z pewnością słychać by było, że "biedne dziecko, nie będzie się czym w szkole pochwalić, a inne dzieci będą przerzucać się prezentami".
UsuńMy już kombinujemy, jak zrekompensować Młodemu brak prezentów komunijnych, żeby on też miał czym się chwalić w szkole, kiedy już przyjdzie ten czas. I to jest smutne w sumie...
Wydaje mi się, że nastąpiło przewartościowanie samej komunii. Już nie jest ważne, CZYM JEST KOMUNIA lecz to, co się dostanie w prezencie.
OdpowiedzUsuńMoże powinna być później?
Ja sama myślałam o tym, co dostanę, jak mnie uczeszą i że w końcu założę tę piękną sukienkę uszytą przez mamę...
Wydaje mi się, że dzieci nie rozumieją tak naprawdę samej istoty sakramentu.
Pozdrawiam :)
O tym, jaką ma się świadomość w czasie komunii pisałam już tutaj http://bloggingskylark.blogspot.com/2010/07/chrzest.html Też uważam, że żadną. Jednak tak było i tak jest i nie sądzę, żeby kościół prędko się z tego wycofał.
UsuńSzczytem szczytów było dostanie Wigry 3. Kto miał, ten rządził. Ja dostałam zegarek i łańcuszek. Nawet nie złoty, tylko srebrny. Kurtyna.
OdpowiedzUsuńja miałam wigry 3, niebieski (dostałam go jakoś pół roku po komunii-babcia dłuugo stała w kolejce, fakt - rządziłam:)
Usuńja miałam wigry 3, niebieski (dostałam go jakoś pół roku po komunii-babcia dłuugo stała w kolejce, fakt - rządziłam:)
UsuńJa dostałam łańcuszek, który mi się porwał od razu oraz pieniądze, za które rodzice zrobili część remontu. A bardzo chciałam zegarek elektroniczny:( Albo rower:(
OdpowiedzUsuń