sobota, 4 lutego 2012

Tramwajowe młodzieży rozmowy i znak czasów.


Ostatnio zdarzyło mi się kilka razy jechać w tramwaju. To wprawdzie nic dziwnego, ale ogólnie rzecz biorąc nie zdarza mi się zbyt często. A że miałam akurat humor na podsłuchiwanie i obserowanie ludzi toteż skrupulatnie wykorzystałam sytuację. I oto, co usłyszałam (mniej więcej).
Czterech przedstawicieli młodzieży licealnej (wiek około 16-17 lat), jeden chłopak i trzy dziewczyny. Rozmawiają o wielu rzeczach, ale mój słuch przykuł fragment o komunii.

D1: A wiecie, co moi rodzice kupili mojej kuzynce na komunię? Najnowszy model (tu pada nazwa telefonu, nie znam się, więc nie pamiętam) za prawie dwa tysiące i jeszcze dają kasę. No ale oni są rodzicami chrzestnymi. Chciałam jej zabrać i podłożyć swój, ale za bardzo porysowany, skapnęłaby się. 
Ch: No dajcie spokój, za naszych czasów to się takich rzeczy nie dostawało. Ja na przykład dostałem nowy telewizor, komputer i trochę kasy.
D2: No ja też raczej kasę.

Zatkało mnie. Co miałabym powiedzieć tym dzieciom w tym innym świecie, w którym żyją? Że ja dostałam trochę biżuterii, trochę pieniędzy i biały zegarek z długopisem i kalkulatorem (swoją drogą to było moje marzenie :))? Że dostanie roweru (to też było moje marzenie, ale poza zasięgiem) było szczytem możliwości? Że ktoś, kto miał rower, szpanował przed wszystkimi w klasie? 
Taki widać znak czasów.

P.S. Żeby nie było to wyjaśniam, że nie byli to puści przedstawiciele swojej społeczności. Rozmawiali na wiele tematów i to wcale nie głupio. Po prostu akurat ten temat przykuł moją uwagę i zapadł w pamięć.

11 komentarzy:

  1. Hm, ja dostałam rower. Ale trochę przed komunią, bo jakoś tak szybko urosłam, że stary zrobił się za mały i jak tu jeździć na niemalże codzienne rodzinne wycieczki?
    Ale o pierwszy telefon prosiłam i prosiłam i doczekałam się dopiero w okolicach gimnazjum/liceum. A teraz przedszkolaki mają modele lepsze od mojego ;-D
    Życie. A swoją drogą, obserwowanie Ludzi to arcyciekawe zajęcie.
    Pozdrawiam,
    Czmiel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy telefon dostałam, jak szłam na studia :) I to tylko dlatego, że mama chciała mieć ze mną kontakt. Gdyby nie to, pewnie miałabym telefon dopiero w trakcie albo po studiach :) Zupełnie inny świat.
      Obserwować ludzi bardzo lubię, bo to naprawdę bywa odkrywcze.

      Usuń
  2. Ja także dostałam zegarek z długopisem i kalkulatorem - to chyba w tamtych czasach był obowiązujący prezent komunijny. Rower kupiłam za uzbierane podczas komunii pieniądze - trochę dołożyli rodzice.
    W zeszłym roku do komunii przystępowała moja chrześnica, a ja byłam w ciężkiej kropce.....
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. komputer, telewizor, aparat tel za 2 klocki? masakra!
    ćwierć wieku temu dostałam na komunię 2 łańcuszki srebrne (medalik i krzyżyk), biblię, parę książek, globus (nikt z mojej klasy nie dostał globusa, biblii i książek!)i trochę kasy (rodzice dołożyli mi jeszcze pieniędzy i mogłam pojechać pierwszy raz na obóz nad morze). I byłam chyba jednym z najskromniej obdarowanych dzieci w mojej klasie (i jednocześnie jedynym dzieckiem, którego rodzice zajmowali się, hmm, pracą umysłową), rodzicie jasno mi wyjaśnili,że ważne jest to,co ja przeżyję w kościele w tym dniu, a nie prezenty, reszta rodziny też tak sądziła (inna sprawa,że z czasem znacznie oddaliłam się od Kościoła, rodzina też). Za rok czeka mnie komunia syna i już teraz zaczynamy mu przebąkiwać,że prezenty nie są w tym dniu najważniejsze, ale coś czuję,że jesteśmy chyba odosobnieni w swoich poglądach na ten temat...no, nic, zobaczymy co to będzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie o to mi chodzi. Skoro nawet dorośli nie rozumieją, o co chodzi, to jak mają zrozumieć to dzieci, skoro dla nich z założenia zawsze ważniejsze są prezenty niż sakrament. Może gdyby ktoś podjął się wielkiego wyzwania pod tytułem "prezentów nie będzie wcale", ale wtedy z pewnością słychać by było, że "biedne dziecko, nie będzie się czym w szkole pochwalić, a inne dzieci będą przerzucać się prezentami".
      My już kombinujemy, jak zrekompensować Młodemu brak prezentów komunijnych, żeby on też miał czym się chwalić w szkole, kiedy już przyjdzie ten czas. I to jest smutne w sumie...

      Usuń
  4. Wydaje mi się, że nastąpiło przewartościowanie samej komunii. Już nie jest ważne, CZYM JEST KOMUNIA lecz to, co się dostanie w prezencie.
    Może powinna być później?
    Ja sama myślałam o tym, co dostanę, jak mnie uczeszą i że w końcu założę tę piękną sukienkę uszytą przez mamę...
    Wydaje mi się, że dzieci nie rozumieją tak naprawdę samej istoty sakramentu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym, jaką ma się świadomość w czasie komunii pisałam już tutaj http://bloggingskylark.blogspot.com/2010/07/chrzest.html Też uważam, że żadną. Jednak tak było i tak jest i nie sądzę, żeby kościół prędko się z tego wycofał.

      Usuń
  5. Szczytem szczytów było dostanie Wigry 3. Kto miał, ten rządził. Ja dostałam zegarek i łańcuszek. Nawet nie złoty, tylko srebrny. Kurtyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja miałam wigry 3, niebieski (dostałam go jakoś pół roku po komunii-babcia dłuugo stała w kolejce, fakt - rządziłam:)

      Usuń
    2. ja miałam wigry 3, niebieski (dostałam go jakoś pół roku po komunii-babcia dłuugo stała w kolejce, fakt - rządziłam:)

      Usuń
  6. Ja dostałam łańcuszek, który mi się porwał od razu oraz pieniądze, za które rodzice zrobili część remontu. A bardzo chciałam zegarek elektroniczny:( Albo rower:(

    OdpowiedzUsuń