Szkoła zabija kreatywność i
pasje, takiego demota zdarzało mi się widzieć. Jak to młody i zdolny paraduje
na zdjęciu z piłką, a potem zmienia się w korposzczura. I że to niby szkoła zabija pasje i kreatywność.
Wprawdzie co to ma wspólnego ze
szkołą to nie za bardzo ogarniam, ale powiem jedno: o jak mi przykro. Te
wszystkie biedne dzieciaczki, w których zabiłam pasję i kazałam im się uczyć.
Te wszystkie duszyczki, które tak bardzo skrzywdziłam, że za moją namową stały
się korporacyjnymi duchami, a nie szalejącymi z piłką po wsze czasy
samorealizującymi się pasjonatami. Przepraszam Was tu wszystkich i płaczę nad
Waszym losem.
No dobra, a teraz trochę bardziej
serio. Ja wiem, że ilość debilnych obrazeczków i sentencji w internecie powala
i nie powinnam nic sobie z nich robić. Jak onegdaj rysuneczek z podsumowaniem
jak wiele osób rzuciło szkołę albo było z niej wywalanych, a teraz są sławami
nad sławy. Nie neguję tego, że MOŻNA być szczęśliwym i sławnym rzucając szkołę
i nigdy więcej do niej nie wracając. Można też nigdy do niej nie trafić i też
żyć całkiem nieźle.
Nie zgadzam się jednak, że szkoła
niszczy indywidualność i pasje. Jak się ma pasję to się ją ma. Ja na przykład
pomimo posiadania ewidentnie wrednej i niepoważnej pani polonistki nadal
uwielbiam czytać książki i jej podejście do mnie i do przedmiotu wcale mnie nie
zniechęciło do mojej życiowej pasji. Książki pochłaniam w ilościach hurtowych,
nieco tylko spowolnionych przez posiadanie potomka.
I to jest właśnie sedno tematu -
jeśli jest to pasja, miłość, to ona przetrwa. Szkoła może w niej pomagać albo
przeszkadzać, ale nie jest jej w stanie zabić. Jeśli natomiast szkoła czy życie
zabijają w nas pasję to znaczy, że tak naprawdę to ona nigdy nie istniała, a
była jedynie jakimś tam fochem młodego człowieka, który w pogoni za swoim
przeznaczeniem próbuje i szuka, po czym łudzi się, że znalazł prawdziwą pasję
tylko wszyscy się sprzysięgli, żeby mu ją obrzydzić.
Mam takich uczniów, dla których
szkoła nie jest priorytetem, ale świetnie realizują się w innych dziedzinach i
wiedzą, do czego dążą. Zdają byle zdać, a resztą zajmują się w zaciszu domowego
ogniska. I to jest dobre. Są tacy, którzy odnajdują pasję w szkole i to też
jest niezaprzeczalnie fajne. Są jednak i
tacy, którzy udają, że mają pasję, ale jak tylko pojawiają się schody, od razu
rezygnują. Nie próbują, nie walczą, odchodzą. To żadna miłośc, to tylko
wymówka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz