Okres bardzo gorący, czyli czas
na Halloween. Co roku, jako nauczycielki angielskiego, mamy ten sam dylemat - robić coś na Halooween
czy nie robić? I co roku zdania są podzielone. Dzieci bardzo to
"święto" lubią, choć tak naprawdę raczej nie wiedzą o co w nim
chodzi. Dorośli katolicy święto potępiają i wzywają do bojkotu i w ogóle co za
dzikie zwyczaje i kpina z Dnia Wszystkich Świętych. Dorośli też nie wiedzą, o
co chodzi w Halloween, ale potępiają tak na wszelki wypadek albo bo ksiądz
kazał.
Czas oddemonizować Halloween. I
chociaż wiem, że tak naprawdę nie uda mi się tego zrobić to przynajmniej warto
spróbować. Od razu zaznaczę, że do Halloween mam stosunek ambiwalentny. Jest
jednym ze świąt w krajach anglojęzycznych, więc coś tam o nim wiem, nawet podoba
mi się idea świętowania w kontekście amerykańskim, ale nie pałam do tego święta
wielką miłością. Nie uważam też, że koniecznie musi być przenoszone na grunt
polski. Jest wprawdzie wesołe, czego bardzo brakuje mi w obchodach świąt
polskich, i głównie z tego powodu popieram wszelkie odmiany świętowania po
amerykańsku (jak choćby Walentynki), jednak akurat Halloween nie jest zbyt
bliski mojemu sercu.
Przede wszystkim należy
zaznaczyć, że Halloween NIE JEST kpiną z Dnia Wszystkich Świętych, jak to
niektórzy próbują nam wmówić. Prawdopodobnie to święto jest o wiele
wcześniejsze niż Dzień Wszystkich Świętych, czy nam się to podoba czy nie.
"Dokładna geneza Halloween nie jest znana. Może nią być rzymskie święto na
cześć bóstwa owoców i nasion (Pomony) albo z celtyckiego święta na powitanie
zimy. Według tej drugiej teorii Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku
Samhain. Ponad 2 tys. lat temu w Anglii, Irlandii, Szkocji, Walii i północnej
Francji w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych. (...) Po 835 roku pod wpływem chrześcijaństwa zwyczaj zaczął zanikać, gdy uroczystość Wszystkich Świętych została przeniesiona z maja na 1 listopada. Kościoły chrześcijańskie przeciwstawiły się obchodzeniu Halloween wprowadzając Dzień Zaduszny."
(Wikipedia). Także Halloween był na długo przed i niewykluczone, że pozostanie na długo po.
Czyli jedna wątpliwość rozwiana.
Nie można jednak powiedzieć, że Halloween nie ma ze Świętem Zmarłych nic wspólnego.
Idea jest ta sama. Jak zresztą kilka innych idei, które chrześcijaństwo
przejęło od pogańskich obrządków (na przykład kwestia choinki). Mimo wszystko
jednak to nie to samo. Halloween z początku było świętem prawdopodobnie dość
poważnym. Luzie wierzyli w duchy i w to, że mogą one przenikać do ich świata (i
te dobre, i te złe), więc urządzanie wielkich parad w przebraniach na pewno nie
było ich priorytetem (choć mogło być praktykowane do przeganiania złych duchów,
że niby my jesteśmy straszniejsi niż one, więc wara). Niegdyś najprawdopodobniej polegało to
raczej na zapraszaniu duchów dobrych, częstowania ich jadłem i piciem,
przyzywania ich do ochrony oraz na odganianiu tych złych. Z czasem jednak
święto ewoluowało i zakończyło się tym, co możemy aktualnie oglądać w telewizji
czy też (coraz częściej) w polskich miastach.
W tej chwili Halloween jest li i
jedynie świętem komercyjnym. Mało kto zastanawia się, po co właściwie te
wszystkie duchy i upiory. Teraz najważniejsze jest kto będzie miał fajniejszy
strój i lepiej wyciętą dynię. No i więcej cukierków w torbie. Nie powiem, żeby
mi się to podobało, ale też nie mam nic przeciwko. Każdy świętuje jak chce i mi
nic do tego. Cudzą tradycję trzeba uszanować, choć niekoniecznie kultywować.
Nie świętuję Halloween. Uczę o
nim, bo jako nauczycielka angielskiego uważam, że uczniowie powinni wiedzieć. Uczę jednak merytorycznie
i próbuję uświadomić, że Halloween to pierwotnie coś więcej niż zbieranie
cukierków. Tak samo uczę o Bonfire Night czy o Walentynkach. Nie demonizuję,
nie przestrzegam, ale też nie namawiam. Jeśli zdarzy się dzieciak, który zapuka
do moich drzwi i powie "cukierek albo psikus" to dam mu jakieś
słodycze, jeśli takowe mam. Nie przeganiam go ani nie próbuję na siłę nawracać.
Nie walczę. Nie przeszkadza mi jednak, jeśli taki zwyczaj w Polsce się nie
przyjmie. To nie nasze święto. Jest nam zupełnie niepotrzebne do szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz