poniedziałek, 9 stycznia 2012

Koniec semestru nadchodzi.


Ostatnio po mojej stronie biurka zaczął się straszny okres – koniec semestru. Nie jest wprawdzie tak straszny, jak koniec roku, ale nerwówka jest porównywalna. Jednak, jak się okazuje, nerwówka w zasadzie dotyczy tylko i wyłącznie nauczycieli. Muszą wpisywać, podliczać, poprawiać, analizować, uzasadniać i w ogóle uwijać się jak w ukropie, żeby wszystko było na czas. Ja już nie wspomnę, jak okropny to czas dla wychowawców, bo póki wychowawstwa w tym roku nie mam, wolę o tym nie myśleć.
Tymczasem uczniowie podchodzą do tego z nieco większym luzem. W sumie skoro przepuszczali mnie do tej pory, czemu mieliby nie przepuścić teraz? W efekcie mam klasę, w której zagrożonych jest ponad 50% dzieciaków. I ktoś może powiedzieć, że to moja wina, bo wkońcu to ja ich uczę. Cały ambaras tkwi w tym, że – jak już wielokrotnie pisałam i po wielokroć jeszcze napiszę – do tego trzeba dwojga. Nauczyciel MUSI umieć dobrze wytłumaczyć, bo od tego się zaczyna. Jednak uczeń musi również dać coś od siebie. Tymczasem przy nauczaniu czasu Past Simple napotkałam na mur godny tego chińskiego.
Ci, którzy się uczą, wiedzą, że podstawą w tym czasie są czasowniki nieregularne. Trzeba je wkuć i innego sposobu nie ma. Nie ma też przebacz. Kto się nie wykuje, nigdy nie opanuje tego w zasadzie podstawowego czasu i nie ma co iść dalej. Jednak klasa, a przynajmniej większa jej część, uznała że te czasowniki do niczego im się nie przydadzą, w związku z tym sprawę olała. Efekt jest taki, że jedynki sypią się jak grzyby po deszczu i żadne prośby, groźby ani sugestie nie pomagają.
Pewnego dnia usłyszałam, że oni tego czasu nie rozumieją i pewnie dlatego tak ciężko im się tego nauczyć. Przygotowałam ćwiczenia – zero zainteresowania. Ani przy zabawach, ani przy ćwiczeniach pisemnych. Argument – my nadal nie rozumiemy. No ale ile można pałować się z jednym czasem??? Moja decyzja: przyjdźcie na konsultacje. Specjalnie dla was cała godzina do tłumaczenia. Zainteresowanie ogromne, wszyscy jednym głosem krzyczą, że przyjdą. Frekwencja ZEROWA. Nie przyszła ani jedna osoba.
I oczywiście wspaniała wisienka na torcie. Mam wytłumaczyć się, dlaczego postawiłam tak dużo ocen niedostatecznych w tej klasie. W zasadzie problemu nie ma, bo mogę to uzasadnić wieloma zmarnowanymi godzinami mojego czasu i żadną reakcją publiczności, tylko zastanawiam się, czy dla pani dyrektor te wyjaśnienia będą wystarczające…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz