Od dawien dawna już wiadomo, że zakupy poprawiają kobiecie nastrój. Jeśli o mnie chodzi, mogą być to jakiekolwiek zakupy. Może to być kupno jakiejś pierdółki, czegoś do domu, może być i jakiś fajny obiad czy kawa na mieście.
Tym razem, w przypływie euforii, rzuciłam się niemal na wszystko naraz. I napiłam się kawki na mieście z koleżanką, i kupiłam sobie błyszczyk (czyli pierdółkę), i bluzkę, i komplet sztućców. Świętuję! Wszystko. I rachunki, w końcu wszystkie zapłacone na czas, i ciążę, i w ogóle... cokolwiek by to miało być.
Stwierdziłam ostatnio, że jestem naprawdę szczęśliwa. Mam męża, którego kocham, mieszkanie (no, może nie do końca nasze, ale co tam, jest pewny dach nad głową), rodzinę, znajomych, jestem w ciąży. Nie mogę prosić o więcej. Szczęście to coś, co rzadko zauważamy i o czym ciężko pisać. Naprawdę łatwiej pisać o smutku, łatwiej pisać, gdy jest się nieszczęśliwym, bo smutek tak łatwo ubrać w słowa, wyrazić dramatyzm.
Tymczasem jak opisać szczęście? Można puścić ikonkę z uśmieszkiem, ale to tak naprawdę nie wyraża szczęścia, tylko chwilowe zadowolenie. Można napisać, że jest się szczęśliwym, ale wtedy wiele ludzi filozoficznie zapyta "co to znaczy?" Otóż dla mnie oznacza to powroty do ludzi, których kocham, do domu, który lubię i życie w którym sprawia mi przyjemność. Mam to wszystko.
Mój mąż wytrzymuje ze mną i już tylko za to należy mu się medal. Kocham go nad życie i uwielbiam wracać do niego do domu. Nie mamy idealnego życia, kłócimy się, czasami mamy ciche dni, ale najważniejsze jest, że w efekcie i tak liczy się tylko ON.
Mam mamę, którą też kocham nad życie i z którą mogę gadać godzinami, nawet jeśli są to pogaduszki o niczym. Czasami działa mi na nerwy, jak to rodzice mają w zwyczaju, ale nie zdarzyło mi się nigdy mieć do niej prawdziwego, wielkiego żalu czy pretensji.
Mam mieszkanie, do którego lubię wracać. Jest dokładnie takie, jak sobie wymarzyłam i daje mi energię każdego dnia od nowa.
Oj, dużo tego szczęścia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz